Dezinformacja, manipulacja i deepfake. Ekspert MON radzi, jak nie ulec rosyjskiej propagandzie w sieci

Jak rozpoznać fake newsy i w jaki sposób szukać wiarygodnych informacji? Czy w Polsce już trwa wojna w warstwie dezinformacji? M.in. o to Olga Zielińska pytała Gościa Dnia Radia Gdańsk, którym był ppłk. Tomasz Gergelewicz z Akademickiego Centrum Komunikacji Strategicznej, ekspert Ministerstwa Obrony Narodowej.

Tomasz Gergelewicz przyznał, że w Polsce już trwa wojna w warstwie dezinformacji. – Nie zmagamy się z kinetycznym działaniem agresywnego nastawienia rosyjskiego, ale zmagamy się od dawna z dezinformacją, fake newsami i rosyjską propagandą – stwierdził ekspert.

– Polskie społeczeństwo zdaje egzamin z próby, którą przedstawia nam Federacja Rosyjska. Aczkolwiek zawsze jest miejsce na doskonalenie. Tu z pomocą przychodzą instytucje państwa z programem edukacyjnym, który wskazuje środki, jak podnieść swoją odporność na dezinformację. Zdarzyły się sytuacje, w których Polacy masowo udali się na stacje paliw lub do bankomatów, ale nie ma co się co dziwić. Dezinformacja ze strony rosyjskiej jest przygotowana profesjonalnie i kierowana w polskie społeczeństwo od wielu lat. Reakcja nie była tak paniczna, jak życzyłaby sobie Federacja Rosyjska. Zareagowaliśmy z jednej strony zbyt panicznie, ale z drugiej bardzo szybko ten proces został odwrócony – relacjonował.

– Podstawą jest legitymizacja agresji na niepodległe państwo, czyli rosyjski atak na Ukrainę. W tym momencie szuka się sposobu, aby opinii międzynarodowej przedstawić to w jakikolwiek rozsądny, logiczny i możliwy do pojęcia sposób, że w naszych czasach państwo napada bezprecedensowo na drugi kraj. Wszelkie działania dezinformacyjne, fake newsy i propaganda mają przedstawić Ukraińcom, opinii międzynarodowej i samym Rosjanom, że ta „operacja” ma jakiekolwiek uzasadnienie logiczne. To oczywiście fake – ocenił podpułkownik.

– W zalewie dezinformacyjnym, z którym się spotykamy, mamy kilka podstawowych zasad, którymi należy się kierować. Przede wszystkim zwracamy uwagę na autora, czyli profil, który publikuje daną informację. Przede wszystkim mówimy o mediach społecznościowych. Tam jest dość duża dowolność tego, co pojawia się w infosferze, więc autor to pierwszy punkt, na który musimy zwracać uwagę. Może się okazać, że konkretna osoba została już zdefiniowana jako ktoś, kto szerzy fake newsy – wyjaśnił. – Drugi podpunkt to język emocji. Działanie na strachu, emocjach i tym, co może nas niepokoić, to podstawa dezinformacji. Jeśli język jest zbyt krzykliwy i odwołuje się do kompleksów i tego, z czym zmaga się społeczeństwo, powinno to budzić nasze zastrzeżenia. Sprawdzajmy wiarygodność. Jeśli jakakolwiek informacja budzi nasze wątpliwości, sprawdźmy ją. Są oficjalne strony państwowych instytucji, na które możemy wejść i sprawdzić, czy dane zdarzenie faktycznie miało miejsce. Nie udostępniajmy informacji, które wydają nam się nieprawdziwe. Jeśli to robimy, stajemy się trybem w maszynie dezinformacyjnej – przestrzegał ppłk Gergelewicz.

– Dezinformacja prowadzona względem społeczeństwa Federacji Rosyjskiej jest zakrojona na szeroką skalę, przede wszystkim by przeciwdziałać potencjalnym reakcjom społeczeństwa rosyjskiego, jakie mogłyby się pojawić w kwestii agresji na Ukrainę. W mediach rosyjskich przedstawiono sytuację, w której wojska rosyjskie wkraczające na Ukrainę były witane kwiatami. Faktycznie montuje się takie fake newsy. Federację Rosyjską podejrzewa się również o używanie deepfake’ów. To zjawisko szalenie niebezpieczne, bo uwiarygadnia i legitymizuje tę agresję – przyznał.

– Nie możemy bezpośrednio wpłynąć na rosyjskie media i społeczeństwo. Najważniejszą kwestią, o którą dbamy, to informowanie Polaków, Ukraińców i społeczności międzynarodowej poprzez podawanie faktów. Nic więcej nie musimy robić. Ta wojna jest tak okrutna, że każde działanie, które przeciwdziała temu okrucieństwu, znajdzie posłuch w społeczeństwie – stwierdził Gość Dnia Radia Gdańsk.

– Kwestia deepfake’a jest sprawą bardzo skomplikowaną. Mamy do czynienia ze sztuczną inteligencją i uczeniem maszynowym. To nie są zwykłe fake newsy. Krytyczne myślenie, otwartość naszego umysłu i poszukiwanie prawdy to podstawowe narzędzia, którymi społeczeństwo powinno kierować się, spotykając informacje czy to w postaci zdjęć, filmów, czy wpisów na portalach społecznościowych. Deepfake są niebezpieczne, ponieważ trudno je rozróżnić. Nasz otwarty umysł i wiara w instytucje państwa to podstawa tego, jak możemy im przeciwdziałać – przestrzegał. – Dobrze zrobiony deepfake nie wychodzi spod klawiatury amatora. To film, który naprawdę przypomina prawdziwe nagranie, gdzie ruchy, mimika i gestykulacja łudząco przypominają zachowania prawdziwej osoby. Dobrana jest odpowiednia barwa głosu. Dlatego zalecałbym ostrożność w kwestii wyławiania poszczególnych elementów, jak tło. Dobry deep fake może nas naprawdę zmylić – zaznaczył.

– Każda akcja wywołuje reakcję. Mamy do czynienia z deepfake’ami, które są tworzone przy pomocy sztucznej inteligencji. Te mechanizmy są używane również do rozpoznawania deepfake’ów na poziomie algorytmów. Czujmy się bezpieczni. Pomimo że to narzędzie jest zaawansowane, tworzone są równie zaawansowane narzędzia rozpoznawania, wykrywania i zwalczania deepfake’ów – uspokajał.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj