To niemiecka pazerność na to, żeby rozwijać wysoką marżowość swojej gospodarki w oparciu o tani gaz, doprowadziła do tego, że Rosja została wyhodowana, a potem stwierdziła, że może sobie pozwolić na agresję na Ukrainę – mówił w Radiu Gdańsk Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego.
W rozmowie, prowadzonej przez Michała Pacześniaka, „Gość Dnia Radia Gdańsk” odniósł się także do tego, w jaki sposób można zaradzić kryzysowi, z którym obecnie borykają się państwa europejskie.
– Jeśli w znacznej mierze przyczyną obecnego kryzysu są wysokie ceny energii, będące wynikiem świadomego, wieloletniego działania Rosji i późniejszej agresji na Ukrainę, to najprostszą metodą, by szybkiego zaradzić temu problemowi, jest zwycięstwo Ukrainy. Pobicie Rosji, rozpad tamtejszego systemu politycznego. Wtedy powrócimy do normalnego handlu, również surowcami energetycznymi. Niemcy czy Francuzi powtarzają, żeby nie za ostro postępować z Rosją, że może trochę mniej tych sankcji… Tragicznie się mylą – ocenił.
– Jeśli Rosja miałaby ostatecznie wygrać z Ukrainą, to cały czas będziemy zagrożeni szantażem, cały czas Rosja będzie trzymała klucz do europejskich gospodarek. Był czas na dywersyfikację, był czas na poszukiwanie innych źródeł dostaw. Polska tę lekcję odrobiła, Europa niestety nie. Niemcy wręcz odwrotnie: jeszcze bardziej uzależniały się od Rosji. Teraz jest czas, aby jak najbardziej, również w sensie militarnym, pomóc Ukrainie. To by nam znacząco rozwiązało część problemów – wskazywał Horała.
Jak przypomniał prowadzący rozmowę Michał Pacześniak, prezes Prawa i Sprawiedliwości stwierdził ostatnio, że „kanclerz Niemiec Olaf Scholz bez owijania w bawełnę mówi o tym, że Unia Europejska ma być super-państwem pod niemiecka wodzą o światowym znaczeniu”.
– Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wprost powiedział, że trzeba odejść od prawa weta, że mniejsze państwa w UE mają nie być państwami pełnoprawnymi, że ma tu mieć miejsce dyktat mocniejszych państw, których decyzje mają nie móc być blokowane przez mniejsze państwa. I że „Niemcy są gotowe wziąć odpowiedzialność za Europę”. To jest typowy dla Niemiec przejaw buty i arogancji. Bo właśnie bezpośrednio niemiecka polityka energetyczna i próby narzucenia jej Unii Europejskiej, niekiedy udane, doprowadziły do problemów, które obecnie mamy – podkreślał wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
– To niemiecka pazerność na to, żeby rozwijać wysoką marżowość swojej gospodarki w oparciu o tani gaz z Rosji doprowadziła do tego, że Rosja została najpierw wyhodowana i miała środki, żeby budować swoją siłę militarną, a potem stwierdziła, że Europa, a zwłaszcza Niemcy, są od niej energetycznie zależne i może sobie pozwolić na agresję na Ukrainę. Bo gdyby spotkała się z jakąś retorsją, sankcjami, to zawsze może ten kurek przykręcić i tym sposobem wywrzeć nacisk na państwa – mówił.
Zdaniem „Gościa Dnia Radia Gdańsk” przywództwo Niemiec jest obecnie kwestionowane nie tylko przez Polskę, ale także przez coraz więcej państw.
– Po tej widowiskowej katastrofie polityki ostatnich dwudziestu lat teraz Niemcy mówią, że to oni mają przewodzić, że to inni mają się ich słuchać. Wydaje mi się, że to jest rodzaj ucieczki do przodu, że to rodzaj szybkiego wyjścia z sytuacji, w której Polska zdecydowanie mówi, że przywództwo niemieckie nie było, wbrew temu, co swojego czasu mówił Donald Tusk, błogosławieństwem dla Europy, ale błogosławieństwem dla Rosji – zaznaczył.
– Coraz więcej państw będzie chciało to przywództwo kwestionować. A zatem dla Niemiec to jest ostatni moment, aby jeszcze spróbować przeprowadzić projekt elegancko nazywany „federalizacją Europy”, ale tak naprawdę będący odebraniem praw państwom Europy Środkowo-Wschodniej oraz zdominowania ich przez Niemcy. Bo za chwilę będzie za późno – ocenił Horała.
raf