Dzisiejszym “Gościem Dnia Radia Gdańsk” był starosta słupski Paweł Lisowski, z którym Joanna Merecka-Łotysz rozmawiała o wcześniejszej i aktualnej pomocy regionu słupskiego dla walczącej Ukrainy oraz dla uchodźców. Poruszyli m.in. temat środków, które starostwo przekazało dzięki wsparciu pomorskiego wojewody, rozmawiali o podopiecznych ukraińskich domów dziecka, którzy znaleźli azyl w powiecie i o transportach z darami, natomiast starosta zaproponował podział pomocy na trzy sektory.
Na początek Joanna Merecka-Łotysz przywołała słowa starosty spoza anteny, w których dzielił pomoc na trzy sektory. – Z perspektywy samorządu powiatowego to rzeczywiście były takie trzy formy pomocy, której my udzielaliśmy. Pierwsza pomoc to transporty dla naszych partnerów – samorządów z Ukrainy, z którymi współpracowaliśmy wcześniej. Do tej pory były trzy takie transporty, a dosłownie za chwilę będzie już gotowy czwarty, bo pod koniec tygodnia zawozimy kolejne dary na kwotę ponad 100 tysięcy złotych – rozwinął tę kwestię Paweł Lisowski.
– Korzystając z tej okazji, chciałem bardzo serdecznie podziękować również dwóm samorządom – gminie Słupsk oraz gminie Kobylnica, ponieważ dokładają się do tych darów wspólnie z samorządem powiatu słupskiego, a także firmie Indeca, która zadeklarowała, że bezpłatnie przewiezie nam te dary pod ukraińską granicę – dodał.
– Drugą formą wsparcia było – już na samym początku, gdy wybuchła wojna – rozlokowanie tej ogromnej fali uchodźców. Tutaj również podpisywaliśmy umowy, współpracowaliśmy ściśle z wojewodą i pozostałymi samorządami gminnymi. Szczególnie w tych pierwszych tygodniach i miesiącach podpisaliśmy sporo takich umów dot. miejsc pobytu zbiorczego dla uchodźców. Później natomiast te obowiązki systemowo przejęły samorządy gminne – wyjaśniał.
– Natomiast tylko dwa powiaty w województwie pomorskim przyjęły dzieci z domów dziecka z Ukrainy i my byliśmy też w tym gronie. W tym wypadku, kiedy 24 lutego rozpoczęła się wojna, to pierwsze przyjazdy dzieci rozpoczęły się już 6 marca, drugie – 8 marca. To była rzeczywiście ogromna skala problemów i wyzwań, ponieważ te domy dziecka były w bardzo szybkim tempie ewakuowane. Na miejscu okazywało się, że opiekunek jest zbyt mało – tłumaczył Lisowski.
– Pamiętamy chociażby, co się działo w Ustce, w nadmorskim ośrodku przy promenadzie, który w pierwszej kolejności pełnił funkcję ośrodka dla najmłodszych dzieci. Były tam dzieci nawet kilkutygodniowe. Tutaj była potrzebna ogromna fala pomocy – i samorządu miasta Ustka, i ludzi indywidualnych, i wszystkich instytucji. Dzisiaj myślę, że systemowo ta instytucjonalna piecza zastępcza nieźle funkcjonuje na terenie powiatu. Te dzieci wraz z opiekunami są zlokalizowane w kilku punktach w Ustce. To jest finansowane z budżetu państwa. Środki pochodzą od wojewody pomorskiego, one są dystrybuowane następnie do powiatu i my to dystrybuujemy do tych ośrodków. To wysoka kwota, ponieważ koszt dziennego pobytu jednego dziecka wynosi 140 złotych. W tej kwocie wszystko się już zawiera – zakwaterowanie, wyżywienie oraz dzieci mają zagwarantowane dodatkowe atrakcje – opisywał słupski starosta.
– Jednak wciąż jest to ogromne wyzwanie, ponieważ to miała być sytuacja tymczasowa, natomiast już mija rok i tak naprawdę nie widać tej perspektywy końca – dodawał.
– Myślę, że bardzo mocno powinno wybrzmieć też to, że taka pierwsza pomoc nie byłaby tak efektywna i skuteczna, gdyby nie sami mieszkańcy i ich ogromny, oddolny zryw. Ludzie organizowali zbiórki, przyjmowali do swoich domów obywateli Ukrainy. Tutaj na pewno pomoc mieszkańców w naszym regionie była ogromna. Dziś entuzjazm jest już trochę na innym poziomie, ale mieliśmy tę świadomość – tłumaczył Lisowski.
– Myślę, że dobrze też się stało, że obywatele Ukrainy bardzo szybko odnaleźli się w naszej rzeczywistości. Przynajmniej ogromna większość. Wynajmują mieszkania, pracują, dzieci chodzą do szkoły i przedszkoli. To jest ogromna wartość – oceniał Paweł Lisowski, starosta słupski.
Posłuchaj całej audycji:
ol