Zboże z Ukrainy mogło destabilizować polski rynek. Piotr Müller: „Musieliśmy wprowadzić zakaz”

Trwają negocjacje w sprawie importu z Ukrainy. Komisja Europejska nie podjęła właściwych działań, więc musieliśmy wprowadzić zakaz wwozu ukraińskich produktów. Dla nas priorytetem jest bezpieczeństwo polskiego obywatela, polskiego rolnika – mówił w Radiu Gdańsk Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu i słupski poseł Prawa i Sprawiedliwości.

W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk”, prowadzonej przez Piotra Kubiaka, Müller zwrócił uwagę na to, że import z Ukrainy zagrażał bezpieczeństwu żywnościowemu Polski. – Polska kilkanaście tygodni temu przekazywała do Komisji Europejskiej informacje dotyczące ryzyka związanego z destabilizacją rynku rolno-spożywczego w Europie Środkowo-Wschodniej. Komisja Europejska nie podjęła właściwych działań, więc musieliśmy wprowadzić zakaz. W tej chwili przez Polskę możliwy jest tylko tranzyt towarów. Nie wycofamy się z tej decyzji, dopóki nie będzie pewności, że ewentualne odblokowanie innych działań eksportowych będzie bezpieczne. Negocjacje trwają – podkreślał.

– Ze względu na bezpieczeństwo żywnościowe, prewencyjnie wprowadziliśmy zakaz na większą liczbę produktów. W tej chwili trwają negocjacje z Komisją Europejską, zakaz obowiązuje przez najbliższe kilkanaście tygodni. Jest czas na rozmowy. Sprzedaż towarów do innych krajów jest możliwa w ramach tranzytu, to korzystne dla Ukrainy. Pomagamy w eksporcie w taki sposób, by nie destabilizowało to naszego rynku – wyjaśnił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Müller był również pytany o wsparcie ze strony rządu oraz Unii Europejskiej dla polskich rolników, którzy zostali poszkodowani w wyniku problemów z ukraińskim zbożem w Polsce. – Jeśli mówimy o eksporcie i imporcie, to mówimy o kwotach rzędu miliardów złotych. Takie kwoty proponujemy rolnikom, by ustabilizować sytuację. Czy Unia Europejska jest w stanie przekazać środki w takiej wysokości? Ja w to nie wierzę. Ale każdy milion euro, który dodatkowo wchodzi do polskiego budżetu dla polskiego rolnika, jest dobrą informacją. My jesteśmy gotowi przekazać środki z polskiego budżetu, ale na niektóre z nich wymagana jest zgoda Komisji Europejskiej – przypomniał.

– Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku i ile osób zdecyduje się na skorzystanie ze wsparcia. To bardzo szeroki program, który dotyczy wielu obszarów. Dyskutujemy głównie o eksporcie z Ukrainy, ale działania na polskiej wsi mają szerszy charakter. Dla nas priorytetem jest bezpieczeństwo polskiego obywatela, polskiego rolnika – zaznaczył rzecznik rządu.

W rozmowie poruszono również wątek działań podejmowanych przez instytucje Unii Europejskiej. Zdaniem „Gościa Dnia Radia Gdańsk” nie potrafią one reagować na sytuacje kryzysowe i brakuje im empatii.

– W Komisji Europejskiej są takie osoby, które chciałyby wykorzystać instrumenty do presji politycznej. Problem jest jeszcze głębszy. W Unii Europejskiej brak zwykłego zrozumienia dla problemów związanych z trwającym konfliktem zbrojnym wywołanym przez Rosję. Ten brak empatii rozlewa się nie tylko na rolnictwo. Oznacza to, że instytucje unijne nie potrafią reagować szybko i sprawnie w sytuacjach kryzysowych – ocenił.

– Niestety, większość rozporządzeń przyjmowanych w ramach Fit for 55, jest przyjmowana kwalifikowaną większością głosów. Naszym zdaniem część z nich powinna być przyjmowana jednomyślnie. Będziemy skarżyć te rozporządzenia jako przyjęte niezgodnie z procedurą. Pakiet składa się z wielu rozporządzeń, przy każdym z nich podnosimy swoje zastrzeżenia – mówił Müller.

Rzecznik rządu odniósł się także do manifestacji, którą Donald Tusk zaplanował na 4 czerwca. – Donald Tusk próbuje bardzo spolaryzować środowisko polityczne w Polsce. Przygotowuje kolejną aktywność, jeśli chodzi o manifestację. Tak naprawdę w opozycji trwa dyskusja o tym, kto ma być jej jedynym słusznym liderem. Ta bijatyka pewnie będzie długo trwała. Nie wierzę w to, że opozycja jest w stanie zrobić jedną listę. Nawet jeśli, byłoby to ugrupowanie bez żadnego programu wyborczego. Nie wierzę, że obywatele dadzą się na to nabrać – przyznał.

Poseł opowiedział również o inwestycjach lokalnych rządu, między innymi na terenie ziemi słupskiej. – Ten region ma osobny, rządowy program, czyli obiecane rekompensaty z tytułu tarczy antyrakietowej, ale też dodatkowe środki. Program rozwoju ziemi słupskiej będzie wynosić łącznie 330 milionów złotych. Za czasów rządów PO tych rekompensat w ogóle nie było, mimo że to ten rząd je obiecał. Niestety, w Polsce gdy ktoś cytuje samorządowca, zazwyczaj jest to członek PO. Ja proponuję, by zapytać tych samorządowców, których jest przytłaczająca większość, czyli wójtów, starostów. Czy otrzymywali środki większe, czy niższe? Najlepiej zaś porównać obiektywnie tabelki dotyczące inwestycji w roku 2015 i 2023. Można porównać te liczby, gmina po gminie, w całym województwie pomorskim – tłumaczył Müller.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj