Chcemy, by port morski w Elblągu był portem o podstawowym, strategicznym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Prezydent miasta zamiast działać na rzecz Elbląga, postanowił wydawać tysiące złotych na kampanię przeciwko przyjęciu 100 milionów złotych – mówił w Radiu Gdańsk Andrzej Śliwka, wiceminister aktywów państwowych.
– Prezydent Wróblewski dziewięć – dziesięć miesięcy temu dostał konkretną propozycję rozwoju portu morskiego w Elblągu. Rząd PiS przeprowadza wiele inwestycji, zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich. Jedną z nich był przekop Mierzei Wiślanej. Zasadniczy problem był taki, że spółka miejska jest zobowiązana do pogłębienia jego ostatniego odcinka. Zaproponowaliśmy panu prezydentowi, że Skarb Państwa zainwestuje 100 milionów złotych w spółkę i inwestycja zostanie przeprowadzona. Port morski w Elblągu jest obecnie fatalnie zarządzany. Stoją tam ciężarówki, a nie ma miejsca podstawowa działalność przeładunkowa. W tym momencie jest wykorzystywanych 10 proc. możliwości tego portu – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk” w rozmowie z Piotrem Kubiakiem.
– Mamy do czynienia z brudną grą polityczną. To sygnał pokazujący, że opozycja jest przekonana, że nie wygra wyborów parlamentarnych. Osobom związanym z regionem elbląskim powinno zależeć na tym, żeby był motor napędowy rozwoju i by to było miejsce ściągające biznes. Elbląg zasługuje na to, żeby być miastem portowym. Obecnie ciężko go tak nazwać – przyznał.
– Kwestia zajrzenia do ksiąg i szczegółowych danych spółki byłaby możliwa, gdybyśmy podpisali list intencyjny i zaczęli działać w zakresie analizy prawnej. Niestety, prezydent Wróblewski właśnie na tym etapie zaczął torpedować cały projekt. Wydaje się, że prezydent ma coś do ukrycia. Ciężko diagnozować tę sprawę w inny sposób – zaznaczył Śliwka.
Zdaniem wiceministra aktywów państwowych konsultacje społeczne w sprawie portu w Elblągu nie zostały przeprowadzone prawidłowo.
– Badanie było niemiarodajne i niewiarygodne. Samo pytanie było zmanipulowane. Zasadniczą osią sporu nie jest kwestia związana z tym, że coś ma zostać komuś przekazane. Wręcz przeciwnie. Chcemy, by port morski w Elblągu był portem o podstawowym, strategicznym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Prezydent miasta zamiast działać na rzecz Elbląga, postanowił wydawać tysiące złotych na kampanię przeciwko przyjęciu 100 milionów złotych – podkreślał.
– Ta akcja bardziej przypomina parasondaż, niż cokolwiek innego. Rządzący miastem nie byli w stanie zgodzić się na referendum. Ono jest wiążące, ma swoje sztywne ramy. Bali się spytać mieszkańców wprost. Mieszkańcy zorganizowali się w komitecie społecznym i zebrali ponad 10 tys. podpisów pod propozycją rządu, ponieważ chcą rozwoju Elbląga – przypomniał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Śliwka odniósł się także do wypowiedzi kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który wskazał, że konieczna jest reforma systemu głosowania w Radzie Europejskiej, by więcej decyzji mogło zapadać większością kwalifikowaną.
– Dopóki rządzi Prawo i Sprawiedliwość i mamy coś do powiedzenia w tej sprawie, nie zgodzimy się na odejście od zasady jednomyślności. Potrzebujemy więcej rozsądku i zrozumienia w Unii Europejskiej, a nie odchodzenia od tej zasady. My wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, która szanuje pewne odrębności i to, że niektóre rzeczy wypracowuje się w ramach kompromisu. Ta bezmyślna propozycja ze strony Niemiec ma na celu wyłącznie wzmocnienie pozycji Niemiec w Unii – wyjaśnił wiceminister aktywów państwowych.
ua