Rosyjskie wypowiedzi o „zdradzie pamięci historycznej” przez Polskę to kpiny z prawdy historycznej. Specjalny instytut podjął prace, by przygotować w stosunku do Rosji podobnie poważny dokument, jak w stosunku do strat, które ponieśliśmy ze strony Niemiec. To na chłodno skalkulowane, że trzeba mieć kontrargument w stosunku do roszczeń polskich – mówił „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.
W audycji prowadzonej przez Jarosława Popka rozmawiano między innymi o odzyskiwaniu przez Polskę dzieł sztuki zrabowanych podczas II wojny światowej.
– Jeśli chodzi o odnowę zabytków, prowadzimy bardzo ambitną politykę. Potrzebujemy dodatkowego instrumentu, jakim ma być Agencja Rewitalizacji Zabytków. Chodzi o to, żeby była instytucja, która jest w stanie udźwignąć szersze zadania. To nie tylko odnowa jednego kościoła czy kamienicy, ale całych zespołów zabytkowych. Po to jest ta agencja, która będzie wyspecjalizowana w takich zadaniach. Ustawa jest gotowa, zostanie zgłoszona w Sejmie jeszcze w czerwcu – zapowiedział.
– 70 proc. zabytków w Polsce to obiekty sakralne, 30 proc. to zabytki świeckie. Taka proporcja jest utrzymana, jeśli chodzi o zgłaszanie się z wnioskami o pomoc w odnowieniu zabytków. Każdy, kto ma zabytek w rejestrze, może zwrócić się o pomoc, również właściciele prywatni. Nie robimy żadnego podziału. Rejestr jest rejestrem państwowym, państwo ma zobowiązania wobec każdego obiektu, który w tym rejestrze jest – zaznaczył „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Sellin odniósł się także do informacji, że w ciągu siedmiu lat Polska odzyskała około 700 dzieł sztuki skradzionych przez Niemców.
– Liczba odzyskanych dzieł sztuki jest dobra w porównaniu z latami poprzednimi. W porównaniu z tym, jakie były straty w czasie II wojny światowej, to nie jest liczba imponująca. W naszej bazie rekordów mamy 68 tys. dobrze udokumentowanych zabytków. Jeśli coś z tych dzieł odnajdziemy, to jesteśmy w stanie w ciągu jednego dnia położyć na stół profesjonalną, pełną dokumentację, udowadniającą, że to dzieło, które powinno wrócić do Polski. Tempo odzyskiwania jest najlepsze w ostatnich latach, ale zadań do wykonania jest jeszcze dużo – ocenił.
– Niestety w Niemczech obowiązuje prawo, że ktoś, kto nabył dzieło w dobrej wierze, po 30 latach posiadania go, staje się jego właścicielem. Krótko mówiąc: ukradniesz, schowasz do piwnicy, przetrzymasz 30 lat i możesz legalnie wystawić na światło dzienne, powiedzieć, że jesteś właścicielem, możesz sprzedawać. To paserskie prawo, które powinno się zmienić – podkreślał wiceminister.
„Gość Dnia Radia Gdańsk” był też pytany o kwestię odzyskiwania dzieł sztuki, które znajdują się w Rosji.
– Nie ma żadnej możliwości odzyskania czegokolwiek z Rosji. Nie tylko ze względu na wojnę, którą toczy z Zachodem, ale też ze względu na barbarzyńskie prawo. Rosjanie kilkanaście lat temu uchwalili ustawę, że to, co przywieziono podczas II wojny światowej, jest łupem i nigdy nie będzie zwracane. Mamy problem, mamy złożonych kilkanaście wniosków restytucyjnych, ale nawet się nad tym nie pochylają – przyznał.
W rozmowie poruszono również kwestię wypowiedzi przewodniczącego rosyjskiej Dumy, który stwierdził, że Polska musi zostać ukarana za „zdradę pamięci historycznej” dotyczącą wyzwolenia naszego kraju przez Związek Radziecki podczas II wojny światowej.
– To kpiny z prawdy historycznej. Specjalny instytut podjął prace, by przygotować w stosunku do Rosji podobnie poważny dokument, jak w stosunku do strat, które ponieśliśmy ze strony Niemiec. To na chłodno skalkulowane, że trzeba mieć kontrargument w stosunku do roszczeń polskich. Gdy dopominaliśmy się o prawdę o Katyniu, nawet Gorbaczow zlecił badania, by sprawdzić, ilu Polacy rzekomo zamordowali jeńców sowieckich. Cynicznie tym grano, to jest podobna próba – wyjaśnił Sellin.
Wiceminister skomentował także informację o tym, że wybory parlamentarne prawdopodobnie odbędą się 15 października.
– To jeden z pierwszych możliwych terminów. Moim zdaniem nie ma po co przeciągać tej sprawy i warto skorzystać z tego terminu. Z doświadczenia wiem, że i dla tych, którzy organizują kampanię, ale i dla elektoratu, jest lepiej, jeśli przeprowadza się to w miesiącach cieplejszych, a nie chłodniejszych – tłumaczył.
ua