Powstaje komisja ds. wpływów Rosji. Kazimierz Smoliński: „Robimy to w interesie państwa”

Ustawa o powołaniu komisji ds. wpływów rosyjskich w Polsce ma doprowadzić do wyeliminowania z życia publicznego osób, które działały na szkodę państwa polskiego pod wpływem rosyjskim. Wbrew temu, co mówi opozycja, nie ma konkretnej osoby, która byłaby na celowniku – przekonywał w Radiu Gdańsk Kazimierz Smoliński, pomorski poseł Prawa i Sprawiedliwości.

W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” rozmawiał z nim Jarosław Popek.

– Gdybyśmy powołali komisję rok temu, teraz miałyby szanse pojawić się pierwsze prawomocne decyzje dotyczące niektórych polityków. Nagle ktoś mógłby zostać pozbawiony dostępu do informacji publicznej i mieć zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem pieniędzy publicznych. To mogłoby być traktowane jako ograniczanie praw wyborczych. W tej chwili nie ma żadnych realnych możliwości, żeby do najbliższych wyborów weszła w życie jakakolwiek decyzja komisji – podkreślał poseł.

Jak przypomniał Smoliński, komisja będzie działać także w następnej kadencji, a od jej decyzji będzie można się odwołać. – Komisja ma sens, bo kiedyś musi rozpocząć prace. Dlatego została powołana komisja, która ma formę organu administracji publicznej, ponieważ będzie działać również w następnej kadencji. Gdyby zdarzyło się, że przegramy wybory, wtedy oni natychmiast stwierdzą, że warto być w tej komisji i powołają swoich członków. Nagle okaże się, że komisja jest konstytucyjna. W tej chwili podnoszą larum, że jest niekonstytucyjna – zaznaczył.

– Komisja jest konstytucyjna. Każda decyzja tego organu będzie podlegała zaskarżeniu. To trwa, ale to najlepszy dowód, że nic nie będzie robione pochopnie. Jako politycy dajemy instrumenty prawne, które pozwalają sądom i organom działać. Patrząc na dotychczasowe postępowania przed komisjami, spodziewana jest obstrukcja po stronie tych, którzy będą wzywani. Należy ją eliminować. Mówimy o wysokiej karze w przypadku nieusprawiedliwionego niestawiennictwa – wyjaśnił poseł.

„Gość Dnia Radia Gdańsk” był również pytany o reakcję społeczeństwa na powołanie oraz prace komisji. – Jako politycy, którzy dbają o interes państwa polskiego, nie możemy patrzeć na to, jak to zostanie odebrane przez opozycję, opinię międzynarodową czy opinię publiczną. Patrząc w ten sposób, to byłby paraliż państwa. Jest wiele decyzji, które mogą nie podobać się poszczególnym osobom, a jednak muszą być realizowane. My to robimy w interesie państwa polskiego, a nie pojedynczych obywateli – mówił.

– Prawidłową nazwą jest „lexAntyPutin”. Ta ustawa ma doprowadzić do wyeliminowania z życia publicznego osób, które działały na szkodę państwa polskiego pod wpływem rosyjskim. Tak chcemy działać. Wbrew temu, co mówi opozycja, nie ma konkretnej osoby, która byłaby na celowniku. Komisja musi rozpocząć prace, ustalić harmonogram. Z tego będzie wynikało, jakie osoby mogą być wzywane przed komisję jako świadkowie – tłumaczył Smoliński.

Poseł odniósł się także do oświadczenia Komisji Europejskiej, która wyraziła zaniepokojenie przyjęciem ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów Rosji w Polsce. – Zaniepokojenie Komisji Europejskiej wynika z reakcji opozycji oraz części prawników, którzy jednoznacznie stwierdzają, że komisja jest niekonstytucyjna. Niestety, przedstawiciele UE powtarzają to, co mówi nasza opozycja i media jej sprzyjające, powtarzając w sposób bezrefleksyjny te sformułowania. Jeśli uważają, że jest zagrożenie, to muszą poczekać na działanie komisji. Praktyka pokaże, że takiego zagrożenia nie ma – przekonywał.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj