Przez ostatnie dwa lata zmieniliśmy ustawienie rafinerii. Już nie przerabiamy ropy rosyjskiej, całkowicie bazujemy na dostawach przez Naftoport. Jednym z obszarów strategicznie ważnych jest dekarbonizacja. Szukamy rozwiązań, które pozwolą rafinerii pracować przez pokolenia – mówił w Radiu Gdańsk Adrian Szkudlarski, prezes Rafinerii Gdańskiej. Rozmowę z nim poprowadził Piotr Kubiak.
– Struktura właścicielska Rafinerii Gdańskiej to dwóch właścicieli. 70 proc. udziałów ma Orlen, a 30 proc. Saudi Aramco. Struktura wynika ze środków zaradczych, jakie nałożyła Unia Europejska w procesie fuzji Grupy Lotos z PKN Orlen. My, jako rafineria, funkcjonujemy tak, jak funkcjonowaliśmy przed fuzją, czyli dostarczamy paliwa na rynek polski. Przerabiamy ropę naszych właścicieli na produkty dla tych właścicieli. Korzyści dla Rafinerii to nie tylko partnerstwo z Saudi Aramco, ale również z Orlenem. Po wielu latach mamy otwartą możliwość wymiany doświadczeń i kompetencji z Orlenem. W rynku rafineryjnym to wiele zmienia – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
– Skupiamy się na wysokiej jakości przerobie, więc dla nas istotne jest, by posiadać kompetencje do operowania rafinerią na jak największej dostępności technicznej. Wymiana doświadczeń wpływa też na bezpieczeństwo procesowe. To ważne dla całej okolicy, bo jesteśmy zakładem zlokalizowanym w bezpośrednim sąsiedztwie miasta. Istotne jest, by nie dochodziło do żadnych wypadków. Wiedza o tym, co można zrobić lepiej, jest niezwykle istotna – wyjaśnił.
Jak zaznaczył Szkudlarski, w ostatnich latach rafineria przestała przerabiać ropę rosyjską, a obecnie dostosowuje zakład do warunków związanych z przerobem innej ropy.
– Przez ostatnie dwa lata zmieniliśmy ustawienie rafinerii. Już nie przerabiamy ropy z rurociągu Przyjaźń, czyli rosyjskiej. Całkowicie bazujemy na dostawach przez Naftoport. To było trudne, ale odbyło się w sposób gładki dzięki kompetencjom naszych pracowników. Obecnie nie mamy w planie inwestycji, które znacząco zwiększą przerób naftowy. Skupiamy się na tym, by iść w kierunku efektywności zakładu i doskonałości operacyjnej, czyli wysokiej niezawodności. Nasze inwestycje są głównie ukierunkowane na projekty związane z usunięciem wąskich gardeł. Musimy dostosować zakład do nowych warunków po latach przerobu innej ropy – tłumaczył.
Prezes Rafinerii Gdańskiej przybliżył także, ilu nowych pracowników potrzebuje jego zakład.
– Obecnie w zakładzie pracuje 1200 osób. 70 procent to osoby pracujące w produkcji. Cały czas poszukujemy aparatowych, operatorów instalacji. Zachęcam do aplikowania, na dniach uruchomimy kampanię „Zainstaluj się w rafinerii”. Aparatowy to ktoś, kto operuje instalacjami. To pierwszy człowiek na instalacji produkcyjnej, dzięki któremu instalacje pracują tak, jak pracują. To osoba, która odpowiada też za realizację planu produkcyjnego. Szukamy pracowników z minimum średnim wykształceniem. Szukamy około 20 osób – mówił.
„Gość Dnia Radia Gdańsk” został również zapytany o kwestię dekarbonizacji. – Będziemy nieznacznie powiększali pulę zatrudnienia do nowych projektów. Przygotowanie pracownika pod nowy projekt zajmuje od 1,5 roku do 2 lat. To zakład zwiększonego ryzyka, musimy być pewni kompetencji. Jeśli chodzi o dekarbonizację, to jest to jeden z obszarów dla nas strategicznie ważnych. Widzimy, co dzieje się na świecie. Szukamy rozwiązań, które pozwolą rafinerii pracować przez pokolenia. Widzimy potencjał w pewnym obszarze produkcyjnym, gdzie redukcja byłaby znaczna. Rozpoznajemy projekt wychwytu CO2 – przyznał.
ua