W przeciwieństwie do nas, wielu polityków reprezentujących opozycję zagłosowałoby w referendum na „tak”, czyli za podwyższeniem wieku emerytalnego czy za likwidacją zapory na granicy. Te osoby boją się, że frekwencja w referendum powyżej 50 proc. będzie oznaczała wiążący charakter. Pamiętajmy, że Donald Tusk wielokrotnie oszukuje, jeśli chodzi o swoje poglądy. Mówi jedno, robi drugie. Tak było w przypadku podwyższenia wieku emerytalnego czy zapory na granicy – mówił w Radiu Gdańsk Piotr Müller, rzecznik rządu i słupski poseł Prawa i Sprawiedliwości. Rozmowę z nim poprowadził Piotr Kubiak.
Jednym z tematów rozmowy była śmierć szefa Grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, który najprawdopodobniej zginął w środę w katastrofie samolotu.
– Te informacje są weryfikowane przez służby. W historii Rosji widzieliśmy już różne sytuacje, dlatego trzeba to zweryfikować. Na ten moment jest to jednak najbardziej prawdopodobny wariant. Te osoby, które oczekują, że z tego powodu Grupa Wagnera przestanie być niebezpieczna, mylą się. Ta grupa przejdzie pod bezpośrednie zwierzchnictwo Władimira Putina lub wskazaną przez niego osobę. To, co obserwujemy, to wojna wewnętrzna frakcji w rosyjskim wojsku. Sama ta sytuacja, z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski, nie powoduje zmniejszenia zagrożeń. Musimy brać pod uwagę, że Władimir Putin ma swoich przedstawicieli w Grupie Wagnera i być może chce przejąć bezpośredni wpływ na to, co się tam dzieje – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Müller był również pytany o to, dlaczego jego zdaniem politycy opozycji namawiają wyborców, by nie brali oni udziału w referendum, które zaplanowano na 15 października.
– Opozycja boi się tych rozwiązań, ponieważ w przeciwieństwie do nas, wielu polityków reprezentujących opozycję zagłosowałoby w referendum na „tak”, czyli za podwyższeniem wieku emerytalnego czy za likwidacją zapory na granicy. Te osoby boją się, że frekwencja w referendum powyżej 50 proc. będzie oznaczała wiążący charakter. To oznacza, że nawet gdyby kiedyś przejęli władzę w Polsce, to bez zgody w referendum nie będą mogli tego zrobić. Donald Tusk i rząd PO-PSL już podwyższał wiek emerytalny, robił masową prywatyzację i wypowiadał się, że zapora na granicy polsko-białoruskiej powinna zostać zlikwidowana. Wreszcie nic nie robią, by zablokować mechanizm przymusowej relokacji, który funduje UE. To oznacza, że mają taki program wyborczy i teraz chcą to zamaskować. Im zależy na tym, by frekwencja była poniżej 50 proc., bo wtedy będą mogli w przyszłości robić to, czego nie chcą Polacy – wyjaśnił.
– Przed nami jeszcze blisko dwa miesiące kampanii. Jestem przekonany, że uda nam się pokazać Polakom wizję rozwoju Polski i bezpiecznej przyszłości. To, co proponuje Platforma Obywatelska, to zachwianie bezpieczeństwem Polaków. Wyobraźmy sobie koalicję PO, PSL, Lewicy, Szymona Hołowni i być może Konfederacji. Jak oni mają dogadać się w kluczowych sprawach dla Polski? Ostatnio nawet Robert Biedroń przyznał, że oni nie mają uzgodnionego wspólnego programu. Jak oni mają rządzić naszym krajem? – pytał rzecznik rządu.
– Sondaże, które są publikowane na temat referendum, mogą zachwiać pewnością Donalda Tuska. Widzi, że Polacy są mądrzejsi i nie słuchają jego zagrywek. Donald Tusk, mówiąc o unieważnieniu referendum, ustawia się w roli Sądu Najwyższego, bo to on decyduje o ważności referendum. Czekam, aż ogłosi się Sądem Ostatecznym. Pamiętajmy, że Donald Tusk wielokrotnie oszukuje, jeśli chodzi o swoje poglądy. Mówi jedno, robi drugie. Tak było w przypadku podwyższenia wieku emerytalnego czy zapory na granicy. To wszystko jedno wielkie oszustwo. Wiemy, jakie ma poglądy, ale on nie chce ich ujawniać przed wyborami, bo wie, że Polacy nie poparliby go w wyborach – ocenił.
W rozmowie został też poruszony temat tego, kiedy Prawo i Sprawiedliwość przedstawi listy z nazwiskami kandydatów w wyborach do Sejmu oraz Senatu.
– Startuję w wyborach do Sejmu. O miejscach na listach będziemy mówić niebawem. Finalizujemy ich przygotowanie. Ogłaszanie tego typu rozstrzygnięć należy do kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Oficjalny komunikat będzie, gdy listy zostaną zaakceptowane przez komitet polityczny PiS. Kandydatury ogłoszone zostaną na przełomie sierpnia i września, czyli w końcówce przyszłego tygodnia. Kampania będzie trwała jeszcze prawie 2 miesiące, przed nami dużo czasu. Po ogłoszeniu list kandydatów nastąpi solidna praca w terenie – przekonywał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
– Listy PO nie zaskoczyły, dziwi brak Sławomira Neumanna, ale w pozostałym zakresie nie są zaskoczeniem. Czekamy na pozostałe partie polityczne, ale tam też nazwiska są już raczej znane. Pan Kołodziejczak zagrał na własną obecność w Sejmie. Sama Agrounia, przez to że Kołodziejczak zdradził tę formację, jest osłabiona – mówił.
ua