Wiceprzewodniczący Trybunału Stanu komentuje wybór kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa

Do KRS we wtorek zostało wybranych czterech posłów opozycji – między innymi z Platformy Obywatelskiej. Była ona nazywana neo-KRS, teraz zaczęła być nazywana znowu Krajową Radą Sądownictwa. Czy okazuje się, że wszystko było w porządku, a opinia publiczna i instytucje zagraniczne były wprowadzane w błąd, jeśli chodzi o legalność jej wyboru? Na to pytanie Piotra Kubiaka odpowiedział „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był sędzia Piotr Andrzejewski, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.

– Niedopuszczenie kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do nowej Krajowej Rady Sądownictwa to gra polityczna – uważa wiceprzewodniczący Trybunału Stanu, sędzia Piotr Andrzejewski. Wczoraj Sejm wybrał czterech nowych członków KRS. To Kamila Gasiuk-Pihowicz oraz Robert Kropiwnicki z KO, Anna Maria Żukowska z Lewicy oraz Tomasz Zimoch z Polski 2050. Wymaganej większości nie uzyskali kandydaci PiS. – Taka zmowa posłów dotychczasowej opozycji nie powinna mieć miejsca – twierdzi sędzia Andrzejewski. – To jest gra polityczna. Mamy do czynienia z próbą politycznego ubezwłasnowolnienia tych, którzy jednak wygrali wybory. Mamy natomiast zmowę wszystkich tych, którzy musieli ustąpić pola, przez te 8 lat znosili dominację wybranej demokratycznie władzy. Mam nadzieję, że to się odreaguje i znowu wrócimy jednak do niezachwianych reguł praktykowania demokracji w Polsce – ocenił.

Jak mówił, prawem każdej większości sejmowej jest wybieranie swoich reprezentantów do Krajowej Rady Sądownictwa jako organu pomocniczego prezydenta, zanim da on dożywotnie uprawnienia sądzenia niezawistnie i niezależnie każdemu sędziemu. – Przypomnę, że to samo zrobi Senat. Z urzędu wchodzi minister sprawiedliwości, reprezentant prezydenta. KRS jest organem porozumiewawczym – tak jak notariusz przy przenoszeniu własności na przykład – który przygotowuje wszystko tak, żeby było zgodne z wymogami dla prezydenta do podjęcia decyzji – tłumaczył.

W skład tego ciała została wybrana Kamila Gasiuk-Pihowicz, która jeszcze do niedawna mówiła, że Krajowa Rada Sądownictwa, działająca na podstawie ustawy przyjętej przez między innymi PiS, nie istnieje. Według wiceprzewodniczącego Trybunału Stanu są to polityczne bajania na użytek tych, którzy się nie orientują, nie obcują na co dzień ze spójnością funkcjonowania konstytucyjnych organów państwa polskiego. – Możemy to sobie włożyć między bajki – podkreślił.

Słyszymy takie postulaty, żeby uchwałami Sejmu zmieniać między innymi sądownictwo. Sędzia podkreślił, że przede wszystkim trzeba przyjąć zasadę: mamy rozdział władzy. – Władza ustawodawcza chce ingerować głęboko poza uprawnieniami konstytucyjnymi w swoim zakresie działania w funkcjonowanie władzy sądowniczej – zauważył.

– Nikt nie może ingerować w takim zakresie, bo niezależnie od składów personalnych tych podstawowych organów państwa funkcjonujących w ramach wykonywania władzy sędziowskiej, istnieje sam ich charakter, a one muszą kontynuować swoje działanie. Nie jest to w interesie tych, którzy w nich zasiadają – czy to będą sędziowie, ministrowie, czy ktokolwiek inny – ale w interesie tych, wobec których sprawują władzę. To podsądni są tutaj przedmiotem niezawisłości orzekania w stosunku do nich i niezależności podejmowania wyroków w indywidualnych sprawach. Kwestie ustrojowe są poza władzą sędziowską – zaznaczył.

Wiceprzewodniczący Trybunału Stanu zaproponował, żebyśmy przyjęli zasadę, że uchwały Sejmu nie powinny łamać tego rozdziału między sprawowaniem władzy wymiaru sprawiedliwości a tworzeniem prawa przez władzę ustawodawczą. – Wszystkie te działania, które się zarzuca, a które są być może dyskusyjne w stosunku do poprzednio powołanych sędziów – czy Trybunału Konstytucyjnego, czy mianowanych dożywotnio i nieodwołalnie sędziów – muszą w dalszym ciągu być rozdzielone i nie mogą działać wstecz. Jeżeli zaś były jakieś zarzuty, to one zostały usunięte – to jest taka zasada konwalidacji. Nawet jeżeli były jakieś nieprawidłowe działania w obsadach personalnych, to późniejsze funkcjonowanie tego organu jest ze skutkami nieodwołalnymi dla ludzi, którym one służą. Muszą być one utrzymane, bo inaczej mamy wprowadzenie kompletnej dezorganizacji – i to nawet działając wstecz – w funkcjonowaniu tych organów państwa – podkreślił.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj