Dr Witold Ostant: „Deficyt demokracji w Unii Europejskiej jest coraz bardziej widoczny”

Parlament Europejski opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. Czy to oznacza reformę Unii Europejskiej, czy raczej utratę suwerenności? A może wzmocnienie w dobie globalnych kryzysów? W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Michał Pacześniak poprosił o komentarz do głosowania dr. Witolda Ostanta, politologa, eksperta do spraw relacji polsko-niemieckich z Instytutu Zachodniego w Poznaniu.

Dr Ostant nie ukrywa, że sprawa jest bardzo niejednoznaczna. – Unia Europejska potrzebuje reform, zmian. Nasz zglobalizowany świat miał być coraz bardziej przyjazny, a robi się niebezpiecznie, bo struktura Unii Europejskiej nie nadąża za zmianami. Taka jest, niestety, logika działania ciał kolegialnych złożonych z ponad 20 państw. Z drugiej strony jednak jest to wizja dla nas odrobinę problematyczna, bo jest to wizja niemiecka, wizja powolnej federalizacji Unii Europejskiej i rezygnacji z podstawowego prawa, czyli prawa weta. Zobaczymy, w jaką stronę pójdzie ostateczna reforma traktatów; na razie to są nieśmiałe początki, ale generalnie rzecz ujmując, patrząc na logikę i na to, co działo się w Unii przez ostatnie 20 lat, trzeba powiedzieć jedno: Parlament Europejski jest inkubatorem myśli i idei – podkreśla.

Politolog przewiduje, że niezależnie od tego, co wydarzy się teraz, temat będzie obecny w przestrzeni publicznej. – Jeżeli europejskie elity wybrane przez mieszkańców Europy opowiadają się za nowymi rozwiązaniami, to ten temat na pewno będzie do nas wracał. Przedstawiciele hiszpańskiej prezydencji optymistycznie twierdzą, że został już tylko krok do tego, aby projekt trafił pod głosowanie Rady Ministrów Unii Europejskiej; w konsekwencji później miał być ustanowiony konwent i głosowanie w Radzie Unii Europejskiej. Ja jeszcze bym się wstrzymywał, to będzie długotrwały proces, odbędzie się wiele dyskusji – ocenia.

Gość Dnia Radia Gdańsk wskazuje, że zmiany, które chce wprowadzić UE, mogą mieć czasem pozytywne, a czasem negatywne znaczenie. – Są zapisane dość ciekawe pomysły dotyczące 65 obszarów przeniesienia kompetencji z państw członkowskich do Unii Europejskiej. Odrobinę niepokoju wnoszą współdzielone obszary. Deficyt demokracji w Unii Europejskiej, reprezentacji poszczególnych państw jest coraz bardziej widoczny; ona zmienia się na rzecz Europy federalistycznej. Proszę jednak zobaczyć jedno: za naszą wschodnią granicą trwa wielkoskalowy konflikt zbrojny, a państwo, które miało strzec innych państw i ich bezpieczeństwa w radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych, okazuje się państwem-agresorem, które nie cofnie się przed niczym, więc game changer, który prowadzi Ukraina w relacji europejskiej czy światowej, jest bardzo poważny. Pytanie: po co nam Unia Europejska? Miała powstać po to, żeby na kontynencie europejskim nie doszło do wojen; miała zintegrować Europę pod każdym względem, wprowadzić większy dobrostan społeczny, wykorzystać synergię potencjałów państw Unii Europejskiej. Zobaczymy, co z tego będzie: czy działania w europarlamencie nie prowadzą też do pozytywnych elementów? Na ile te szczegóły przeważą? – zastanawia się dr Ostant.

Rozmówca Michała Pacześniaka przypomina polskie doświadczenia. – Jak my wchodziliśmy do Unii Europejskiej w 2004 roku, prawie 20 lat temu, też próbowano zrobić nam traktat konstytucyjny. Akurat tam państwa, które były wewnątrz Unii Europejskiej, miały o wiele większe możliwości i o wiele lepsze pozycje od państw wchodzących: to było wielkie otwarcie na 10 państw. Jeśli chodzi o rozmowy o nowym traktacie, podejrzewam, że to też będzie kierować się w tę stronę. Pytanie tylko, czy ostatecznie to, co dzisiaj jest w Parlamencie Europejskim, zostanie później podpisane i podłożone pod ratyfikację poszczególnych państw Unii Europejskiej? Byłbym dość mocno sceptyczny, bo jeżeli dyskusja zacznie się, powiedzmy, zaogniać, ujawnią się różnice i wyjdą pewnego rodzaju stanowiska poszczególnych państw, szczególnie tych największych, i będzie to kolejny sprawdzian dla integracji europejskiej, idei europejskości i wszystkich pozytywnych elementów, które kojarzą nam się z Unią Europejską przez ostatnie 20 lat, bo wejście Polski do Unii Europejskiej było dla nas sukcesem. Oby ta Unia Europejska w jakiejś formie przetrwała, ale żeby, co jest najważniejsze dla nas i innych państw-średniaków Unii Europejskiej, nasz głos liczył się w dyskusji, żebyśmy wspólnie podejmowali decyzje, a weto poszczególnych państw jest pewnym hamulcem, dzięki któremu każde państwo może powiedzieć, że jednak idziemy za daleko – zaznacza.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj