Lewica za bardzo skupia się na kwestiach ideologicznych i kulturowych, a zbyt mało mówi o potrzebach Polaków – w tym słabnące poparcie dla ugrupowania upatruje Jolanta Banach, szefowa Nowej Lewicy w Gdańsku, była posłanka SLD. W wyborach do Parlamentu Europejskiego Lewica uzyskała 6,3 procent poparcia. – Tak słaby wynik nie powinien dziwić – mówiła Banach w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Prowadzący Kuba Kaługa rozpoczął od przypomnienia, że sam Przemysław Wipler, lider pomorskiej listy Konfederacji, zdobył w wyborach do Parlamentu Europejskiego więcej głosów, niż wszyscy kandydaci Lewicy. – Zupełnie mi się to nie podoba. Rozumiem jednak przyczyny, dlaczego tak się stało i na nie nie można się obrażać. Są one dość złożone i dotykają konsekwencji bezmyślnego głosowania za wszystkimi dyrektywami Zielonego Ładu, np. lekceważenia utraty bezpieczeństwa przez Europejczyków. Lewica zamienia się w rodzaj misjonarskiego apostolstwa, edukuje społeczeństwo, lekceważy lęki, informuje, że lęki społeczeństwa są tylko wynikiem populistów, manipulowania strachem. Czyli mówi krótko: jesteście idiotami – grzmiała Jolanta Banach.
– Do wychowania następców potrzebne są think tanki w partii, głębokie dyskusje, silne eksperckie zaplecze. Lewica dziś kojarzy się wyłącznie z agendą kulturową. Bardzo gorące dyskusje w środowisku lewicowym wywołują takie tematy jak feminatywy czy liczba tożsamości płciowych. Tymczasem czeka nas dyrektywa o energochłonności budynkowej, która za dwa lata wprowadzi karę emisyjną za to, że nie wymieniliśmy źródła ciepła na inwestycję, która jest droga. Eksperci szacują, że ludzie do 2025 roku zapłacą nawet 80 proc. więcej za gaz. I okazuje się, że Lewica nie dość, że nie mówi nawet słowa na ten temat, to jeszcze część eurodeputowanych głosuje za tą dyrektywą bezmyślnie, a europosłanka oświadcza, że ona nic nie wie o tej dyrektywie i jest zdziwiona, że może to być przyczyna, dla której Lewica traci swoje poparcie. Traci, ponieważ jeśli mamy do czynienia z czymś, co nie równoważy interesu ekonomicznego społeczeństwa, najmniej zamożnej jego warstwy – wydawałoby się, adresata oferty lewicowej, klasycznej socjaldemokracji – to coś jest nie tak – oceniła Banach.
– Moje rozczarowanie jest równie duże jak wszystkich wyborców Lewicy, którzy poczuli się zwolnieni z lojalności. Wydawałoby się, że klasyczna socjaldemokracja powinna zadbać o to, co szeroko nazywamy usługami społecznymi. Trzeba się zastanowić, czy my jesteśmy jeszcze lewicą. Komentatorzy mówią: na Lewicę głosuje społeczność wielkomiejska, dobrze wykształcona, o poglądach liberalnych. To jeśli nie jesteśmy lewicą, trzeba się zadeklarować: kończymy, stajemy się jeszcze jedną z partii liberalnych – wskazała.
Posłuchaj rozmowy:
mrud