Prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej: dynamiczne zmiany przepisów szkodzą inwestycjom

(fot. Radio Gdańsk/Przemek Woś)

Od prezesa Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej do prezesa Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Co skłoniło Mirosława Kamińskiego do zmiany stanowiska? Jak podsumowuje 20 lat swojej pracy na poprzednim? Między innymi o to Przemysław Woś zapytał go w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Mirosław Kamiński nie uważa zmiany stanowiska za przejaw ambicji. Twierdzi, że człowiek z wiekiem inaczej na to patrzy. Mówi, że na pewno jest to nowy temat, nowe wyzwanie i powrót do miejsca, z którego się wywodzi.

– Kończyłem studia w Gdańsku, tutaj dorosły moje dzieci, tutaj pojawiły się moje wnuki. To element, który mógł mieć wpływ na to, że taka decyzja została przeze mnie podjęta – wyjaśnił.

Prowadzący wspomniał, że Kamiński budował słupską strefę „prawie od zera”. Jej były prezes zaznaczył jednak, że na pewno chwała należy się osobom, które w 1997 roku o nią zawalczyły.

– Nie każde miasto ma swoją strefę. Widzimy, jak to wygląda teraz na mapie – 14 specjalnych stref ekonomicznych. Kiedy ponad 19 lat temu wchodziłem do spółki, byliśmy jedną z najmniejszych. Mieliśmy około 150 ha. Wtedy były też inne przepisy, bo strefa była ustanawiana przez rozporządzenie Rady Ministrów. Były to specjalne obszary i były też duże walki, bo trzeba było mieć uzgodnienie z UE, żeby mogły dalej funkcjonować i się poszerzać. Udało nam się ten potencjał zwiększyć do ponad 900 ha – podsumował.

Kamiński wyjaśnił, że w tamtym czasie twórcy Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej poszli w tym kierunku, który był oczekiwany przez inwestorów. – To nie inwestor przychodził do strefy, gdzie były wydzielone te miejsca. W pewnym momencie to ona szła za nim. Było to związane z kwestiami komunikacyjnymi i z dostępnością rynku pracy. Tak strefa pojawiła się w Koszalinie, w Szczecinku, w Wałczu – czyli miastach województwa zachodniopomorskiego – ale też w Lęborku. Byliśmy także w województwie wielkopolskim. Pojawialiśmy się tam, gdzie inwestor mówił: „tu są optymalne warunki, żebym ja mógł zrobić projekt inwestycyjny”. To zostało też dostrzeżone, bo w pewnym momencie nastąpiła zmiana przepisów, zmiana nastawienia ministerstwa gospodarki. Powstało wiele ciekawych obszarów przemysłowych, które do dzisiaj funkcjonują, które dały szanse rozwojowe dla tych mniejszych ośrodków – tłumaczył.

Żyjemy w czasie szybkich zmian. Według nowego prezesa dla Pomorskiej Strefy Ekonomicznej to duża szansa rozwoju. Poranny gość Radia Gdańsk podkreśla jednak, że dynamicznie zmieniające się przepisy mogą utrudniać realizację rozpoczętych już inwestycji.

– Jest zapowiedź podatku globalnego, jest cały czas obawa, że zmieniające się przepisy finansowe i prawne nie dadzą stabilizacji w realizacji projektów inwestycyjnych. Teraz jest taka kolejna fala, gdzie dostajemy też wprost sygnały ze strony inwestorów. Mocno się zastanawiają – jeśli się pewne uwarunkowania nie zmienią – czy realizować inwestycje w Polsce. Idą one w ostatnim czasie do Afryki, Tunezji, Rumunii. Wiele projektów inwestycyjnych w Polsce przestało funkcjonować. Każdy szuka pewnych oszczędności i optymalizacji swojego biznesu – dodał.

Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna działa na terenie dwóch województw: kujawsko-pomorskiego i we wschodniej części pomorskiego. Pełni rolę regionalnego centrum obsługi inwestorów i koordynatora udzielania pomocy publicznej w ramach Polskiej Strefy Inwestycji.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj