Karol Rabenda: utrata subwencji przez PiS nie wpłynie na wybory prezydenckie

Karol Rabenda
Karol (Rabenda (fot. Radio Gdańsk)

Ewentualna utrata subwencji przez Prawo i Sprawiedliwość nie wpłynie na kampanię wyborczą ani wybory prezydenckie – stwierdził Karol Rabenda, gdański radny Prawa i Sprawiedliwości, w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Jak zauważył Kuba Kaługa, który prowadził audycję, Karol Rabenda od dawna współpracuje z Prawem i Sprawiedliwością, ale członkiem tego ugrupowania został niedawno. – Jako formacja koalicyjna podjęliśmy decyzję o przyłączeniu się do Prawa i Sprawiedliwości i dalszej budowie tego obozu politycznego – wyjaśnił jego rozmówca.

Gdański radny przyznał, że reprezentował wiele ugrupowań. – W polskim systemie trudno to zliczyć, bo partie zmieniają nazwy. Wywodzę się z Unii Polityki Realnej. Zainteresowanie przez młodych ludzi ruchami wolnościowymi w Polsce, kojarzonymi głównie z Januszem Korwin-Mikkem, to fenomen. UPR to chyba najstarsza partia w Polsce, została zarejestrowana chyba w 1989 roku. PSL to PRL-owskie ZSL. Po tym, jak SLD się przeformatowało, jest chyba najdłużej zarejestrowanym ugrupowaniem, ale mówię o partiach, które powstały po 1989 roku. Polska Razem to Porozumienie, nastąpiła tylko zmiana nazwy, podobnie jak UPR i Korwin to partie „korwinowskie”. Byłem związany z ruchem wolnościowym i nadal się do tego poczuwam, chociaż niektóre dzisiejsze wybory jego polityków są dla mnie niezrozumiałe – podkreślał.

Gość Radia Gdańsk odniósł się też do ewentualnej utraty subwencji przez Prawo i Sprawiedliwość, które ze względu na rzekome nieprawidłowości w finansowaniu kampanii może stracić nawet 75 proc. z prawie 26 milionów złotych.

– Nie jestem we władzach krajowych, więc moja opinia wynika jedynie z doświadczenia, ale kampania prezydencka musi być duża, bo obejmuje cały kraj i wymaga wielkiej pracy organizacyjnej. Opiera się na dużych pieniądzach, ale nie da się wygrać jej tylko nimi. Duże partie mają tysiące działaczy, którzy mogą funkcjonować w ramach wolontariatu i wspierać kandydata, rozwieszać plakaty i banery. Bez tej pracy tysięcy ludzi w terenie żaden kandydat nie wygra tylko pieniędzmi. W latach 90. mieliśmy w Polsce kilku przedsiębiorców, którzy myśleli, że jak wyłożą pieniądze, zrobią kariery – wspominał.

Państwowa Komisja Wyborcza odroczyła posiedzenie w sprawie sprawozdania Prawa i Sprawiedliwości do 29 sierpnia. – Próbuje się wywierać naciski na PKW, żeby w zasadzie w jakiś sposób ograniczyć demokrację w Polsce, bo wiemy, że poza PSL-em, który kiedyś źle się rozliczył, wszystkie partie miały subwencje i nikt tego nie cofał. Komisja jest w trudnej sytuacji, bo nie jest sądem, tylko rodzajem notariusza, który sprawdza prawidłowość. Tymczasem w przestrzeni medialnej mamy do czynienia z wrzutkami polityków, często przy użyciu dziennikarzy, mających na celu narysowanie takiego czy innego charakteru danej partii. To naciski na PKW, która powinna być niezależna, ale moim zdaniem to nie wpłynie na kampanię prezydencką, bo jeśli chodzi o jej finansowanie, i tak jest ono przewidziane przez organy partii, a rozmach kampanii buduje się na zaangażowaniu samego kandydata, jego sztabu i konkretnych działaczy w terenie. Myślę, że jeśli chodzi o obóz Zjednoczonej Prawicy, nie jest z tym najgorzej; to, co dzieje się w kraju, mobilizuje działaczy – komentował.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj