Mateusz Bąk był, jest i będzie kojarzony z Lechią Gdańsk. Karierę zakończył prawie 8 lat temu, sam przyznaje, że zapisał kawał historii na klubowych kartach. Dziś z piłką nie ma jednak nic wspólnego, zmienił swoje życie i żyje w „aquí”, czyli tu i teraz.
– Aquí to z hiszpańskiego jest „tutaj”, „tu i teraz”. Ponad dwa lata temu zacząłem klasyczną terapię z psychologiem. Doszedłem do tego, że całe życie wydawało mi się, że jestem najlepszy, najważniejszy i byłem zły na wszystkich dookoła. To nie świat był zły, to była moja przeszłość. Każdy z nas w dzieciństwie przeżywa różne traumy, jest pakowany w pewien system i rodzą się pewne przekonania. Później żyjemy i nawet nie zastanawiamy się, skąd i co się bierze. Żeby być tu i teraz, trzeba poradzić sobie z tym, co działo się kiedyś i dostać mapę do samego siebie – tłumaczy Mateusz Bąk.
– Moja historia była taka, że dosyć szybko straciłem ojca, więc zabrakło bezpieczeństwa. W latach nastoletnich byłem dosyć mocno wyautowany ze środowiska piłkarskiego. To spowodowało pewne lęki akceptacyjne i z tego rodził się strach, który powodował złość. To kierowało moim życiem – opowiada szczerze Bąk.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:
Tymoteusz Kobiela





