Ewa znaczy Malika – gotowanie było jej pisane…

Czy można wierzyć w przeznaczenie? Malika wierzy, że los jest ludziom pisany. Ale od początku… Malika mówią do niej wszyscy od jakiegoś roku, jeszcze do niedawna była Ewą. Ewa urodziła się w Algierii, gdy rodzice byli na kontrakcie. Zapisali ją w oficjalnym akcie urodzenia jako Ewę i tak na nią wołali. Potem był chrzest i na nim dostała imię Malika. Że mało chrześcijańskie?! Księdzu luzakowi, który wyglądał jak Elvis Presley wcale to nie przeszkadzało, ochrzcił dziecko jak trzeba w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Rodzice byli szczęśliwi, bo imię dziewczynce nadali na pamiątkę urodzenia w egzotycznym kraju, w którym tak jak w dziecku byli zakochani. Funkcjonowało to imię, jak u nas imię z bierzmowania, czyli wcale.

 
   Rodzice wołali – Ewa do domu, kolacja gotowa. Tylko, że Ewa nieszczególnie lubiła kolacje, obiady i śniadania. Taki przypadek, dziecko niejadek, wybrzydzające na zielone farfocle mięty lub kolendry pływające w arabskiej zupie. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że imię nadane na chrzcie to rodzaj proroczego przeznaczenia, a Malika zacznie gotować.
      Kontrakt się skończył, gdy dziewczynka miała 12 lat, rodzina wróciła do Polski. Tutaj wszystko szło utartym przez wielu torem przeznaczenia. Szkoła podstawowa, średnia, studia na romanistyce i praca nauczycielki francuskiego. W życiu osobistym też bez większych tąpnięć, ślub z Radkiem poznanym w wieku 17 lat, dwójka dzieci. Wszystko “po bożemu”. 

DSCN1968

      Do czasu, gdy Pani nauczycielka stwierdziła, że życie przestało smakować. Smakować zaczęło za to jedzenie, dom pachniał egzotycznymi aromatami i można było w nim czegoś dobrego spróbować. W swojej domowej kuchni Ewa odtwarzała smaki dzieciństwa. Sama nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego? Być może dlatego, że w Polsce nie można było ich nigdzie indziej znaleźć, jeśli się samodzielnie nie zrobiło tadżinu.
     Panią nauczycielkę francuskiego coraz mniej frapowały lekcje, coraz bardziej chowała się przed pustką monotonnego zawodowego życia w kuchni. Specjalnie zresztą zawodowego wypalenia nie było po niej widać. Z natury pogodna dzieliła się swoimi smakami z rodziną i znajomymi. W domu pojawiało się coraz więcej książek kucharskich, często włączano telewizję na programy kulinarne i tak kuchnia wciągnęła Ewę magicznie. Nic dziwnego, że pewnego dnia przyszło naturalne odkrycie, że gotowanie to jej spełnienie i Robert usłyszał, że trzeba zakładać restaurację.
– OK, marzenia należy wspierać, jestem za. Tylko Ty znasz się na gotowaniu a nie na prowadzeniu restauracji?
– Chyba masz rację, muszę się dowiedzieć, jak to się robi.
Rzuciła szkołę językową i poszła terminować do dwóch dobrych pizzerii w Sopocie oraz Gdańsku. Kuchnia od kuchni wygląda zupełnie inaczej, niż się powszechnie wydaje. Trzeba wiedzieć, gdzie ma być zlewozmywak, gdzie blat do pracy a gdzie lodówka, żeby było poręcznie, ktoś musi robić zaopatrzenie, inny zmywać, podawać, prowadzić kasę i rozliczać.  To było ważne doświadczenie, jest przekonana, że gdyby nie posłuchała rozsądnego Radka i od razu rzuciła się na głęboką wodę, to by “popłynęła”.

malika 2

     Restaurację z arabską kuchnią Północnej Afryki otworzyła rok temu. Nazwa jakoś sama przyszła do głowy – MALIKA. Od tej pory ona też stawała się dla ludzi Maliką. Wiedziona naturalną otwartością i przekonaniem, że nazwisko kucharza musi być rozpoznawalne wzięła udział w konkursie kulinarnym programu “Dzień dobry TVN” gdzie doszła do finału, a teraz jest w finale polsatowskiego TOP-CHEF.
    Zdaje sobie sprawę że media pomagają jej zbudować markę, a jednocześnie Malika zawsze była niezwykle serdeczna dla swoich gości, jeszcze przed udziałem w telewizyjnych show wychodziła na salę, żeby porozmawiać z klientami, zapytać jak smakowało i poopowiadać o egzotycznych przyprawach. Teraz też to robi, z tą różnicą, że nie musi się przedstawiać. Ludzie przychodzą dla Tej Maliki i są ciekawi jej smaków. Widać było to jej pisane. Trudno nie wierzyć w przeznaczenie, w końcu Malika po arabsku to księżniczka i właścicielka.

Posłuchaj rozmowy z Ewą Maliką Szyc Juchnowicz i jej mężem Radosławem Juchnowiczem

Klikając tutaj znajdziesz stronę restauracji MALIKA.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj