Pogoda i czas są odpowiednie żeby porozmawiać o tragedii jaka rozegrała się na Bałtyku 30 stycznia 1945 roku. Dziś mija 69 rocznica zatopienia przez radziecką łódź podwodną statku „Wilhelm Gustloff”. Jak się obecnie szacuje, zginęło wówczas dziewięć i pół tysiąca osób. Była to największa w historii świata liczba ofiar które poniosły śmierć w wyniku zatonięcia jednego statku. A pogoda tych 69 lat temu musiała być podobna do dzisiejszej, jakieś minus czternaście stopni i dość silny wiatr.
Rozmówcą Włodzimierza Raszkiewicza jest Tomasz Stachura – nurek, który brał udział w ekspedycji z 2006 roku inwentaryzującej wrak „Wilhelma Gustloffa”. Teraz nie wydaje się zezwoleń na nurkowania w tym miejscu. Respektujemy prośbę Niemców o uznanie wraku za cmentarz. To Tomaszowi Stachurze wydaje się niekonsekwentne. Jego zdaniem każdy wrak to swego rodzaju cmentarz. Można nurkować na polskim „Heweliuszu”, a nie można na „Gustloffie”?
Sam wrak jest w wielu miejscach w opłakanym stanie.To za sprawą Rosjan, których nurkowie w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku plądrowali to miejsce. Używali ładunków wybuchowych, żeby wejść do środka, byli zwykłymi szabrownikami, szukali skarbów. Wiadomo było, że uciekinierzy z Gdańska „nie zabierali z sobą kołder, tylko raczej biżuterię i inne drobne cenne przedmioty”.
Trzeba też zdemitologizować ostatnio często słyszaną opinię, że zatopienie „Gustloffa” było barbarzyńskim aktem uśmiercenia niewinnych cywilów. Na pokładzie „Gustloffa” byli oficerowie i marynarze z II dywizji szkolnej okrętów podwodnych, kobiety z pomocniczego korpusu Kriegsmarine oraz uciekinierzy, wśród których byli funkcjonariusze organizacji Todta, junkrzy, policjanci, gestapowcy, działacze NSDAP i rodziny urzędników hitlerowskich, wyjeżdżające z zajmowanych przez wojska radzieckie terenów. To wielka tragedia, ale też po prostu konsekwencja wojny wywołanej przez hitlerowców.
W rozmowie pojawia się również wiele innych wątków. Tomasz Stachura ma za sobą wiele oryginalnych nurkowań na wrakach, robi też cenione zdjęcia, jest założycielem firmy SANTI. To już marka światowa słynąca ze swoich doskonałych suchych skafandrów i nurkowych ocieplaczy. Należy pamiętać, że na głębokości na której leży „Gustloff” woda zawsze ma taką samą temperaturę dwóch, trzech stopni Celsjusza, taką samą jak obecnie w styczniu na powierzchni ma Bałtyk.
Odwiedź stronę Tomasza Stachury i zobacz jego wyjątkowe zdjęcia z wielu eskapad nurkowych na wraki i do jaskiń. Tu znajdziesz link.
Posłuchaj rozmowy z Tomaszem Stachurą
Dziejopisarzem motorowca „Wilhelm Gustloff” stał się Heinz Schön. Uratował się z „Gustloffa” i po wojnie postanowił zachować pamięć o motorowcu dla potomności, spisując jego dzieje. Zgodnie z jego ostatnią wolą urna z prochami Heinza Schöna spoczęła na wraku. W specjalnej ekipie nurków, którzy ją tam złożyli w 2013 roku był też Tomasz Stachura. Fot.Tomasz Stachura.