Maria Chmielarz-Podejko zawsze miała wrażliwość na ptasi los. Od dziecka zgarniała jakieś, wymagające pomocy, ptasie biedy z ulicy i opiekowała się nimi z rodzicami. Mówi o sobie, że ma nawet jakiś zmysł do wyszukiwania fruwających nieszczęść, właściwie najczęściej nie radzących sobie z lataniem. Patryk, gdy poznał Marię, zakochał się w niej razem z jej ptakami.
Trzeba wiedzieć, że rezydentami w ich domu są trzy gołębie. Jeden z nich jest hodowany przez Marię od 20 lat. Dziubsu to zwykły gołąb miejski, aż trudno sobie wyobrazić, że rozpoznaje domowników, bawi się z nimi, lubi być głaskany. (Gołębie podobno rozpoznają nawet ludzi na ulicy) Szczególnie polubił Patryka i uwielbia z nim przebywać. Dwa pozostałe gołębie to synogarlice. Dlaczego gołębie? Bo jeśli inni hodują kanarki lub papużki, to dlaczego nie gołębie, ptaki udomowione już kilkadziesiąt wieków temu. No i dlatego, że para biologów specjalizuje się w tych ptakach i prowadzi badania nad ich populacją w mieście.
Udomowiony Sisin lubi sobie skorzystać z przytulnego gniazdka u swojej pani. Fot. Patryk Podejko-Chmielarz
Co mówią na temat ptaków przez wiele osób niespecjalnie lubianych? Maria i Patryk twierdzą, że kiedyś nie było problemu z gołębiami, bo miasta były mniejsze i większość ludzi mieszkała po prostu na wsi. Teraz nasze metropolie są chętnie zamieszkiwane, nie tylko zresztą przez gołębie, ale też inne zwierzęta, bo życie w mieście jest po prostu łatwiejsze od bytowania w dzikiej przyrodzie. Chociażby temperatura w mieście jest zawsze o 2-3 stopnie wyższa niż poza nim. Tutaj łatwiej o pokarm i ciepłe miejsce schronienia.
„Dama z gołębiem” 🙂 Gołąbek chodzący po łóżku to sama radość. Fot. Patryk Podejko-Chmielarz
Gdyby ktoś nawet wymyślił sobie, że zlikwiduje wszystkie gołębie w mieście i nie będzie miał już żadnego problemu to jest w grubym błędzie. Niszę zajmowaną dotychczas przez gołębie zajmą inne ptaki. Na przykład w Gdyni mamy mnóstwo kawek. Jeśli nie będzie gołębi to kawki rozmnożą się do liczby sprawiającej kłopoty mieszkańcom i będziemy mieli problem z kawkami.
W domu u Marii i Patryka gołębie fruwają po pokoju i mieszkają w klatkach. To „synogarlic” Sisin i „transklatkowa” gołębica miejska Dziubsu – obecnie jest to jej ulubione miejsce siedzenia. Fot. Patryk Podejko Chmielarz
Czy warto ptakom pomagać, gdy w przyrodzie obowiązują twarde prawa natury, przetrwa ten kto silniejszy i sprytniejszy? Tu Maria z Patrykiem nie mają wątpliwości, trzeba to robić, bo to oznaka wrażliwości i przyzwoitości. Zdaniem ornitologów w mieście powinno być zdecydowanie więcej takich miejsc jak OSTOJA w Pomieczynie. Do tego, jedynego zresztą w okolicy, ośrodka leczenia i rehabilitacji dzikich zwierząt trafiają ptaki znalezione przez Marię i Patryka.
Posłuchaj audycji w której Maria Chmielarz-Podejko i Patryk Podejko-Chmielarz opowiadają nie tylko o ptakach, ale też o ciekawie wybranych przez siebie podwójnych nazwiskach:
Nie ma to jak spędzić chłodny zimowy wieczór na kontemplacji i głaskaniu gołębia. Fot Patryk Podejko-Chmielarz.