– Zacznijmy od tego, że jestem fryzjerem – mówi Mariusz Szymański. Bardzo lubi jak się o nim myśli jako o fryzjerze, który zna się na militariach i wynalazł oryginalne płetwy. Składane, jak nożyczki, pomysł podobno pochodzi właśnie z zakładu fryzjerskiego.
Składane płetwy pomysłu Mariusza Szymańskiego testują wojskowe jednostki specjalne na całym świecie. – Polska, Stany, Kanada, Australia, Japonia, Korea, Izrael – wymienia fryzjer.
Fot. www.exofin.pl
W konstrukcji chodzi o to, żeby płetwy nie przeszkadzały w poruszaniu się po lądzie. Żeby było można łatwo przytroczyć je do munduru, były lekkie i jak to się fachowo określa, nie wystawały poza obrys żołnierza. – Przemieszczanie się z tradycyjnymi płetwami jest po prostu niewygodne.
Sprzęt wymyślony w Gdyni ma same zalety, jest poręczny, bardzo lekki i niezawodny. Płetwy Exofin, to właściwie sprzęt na całe życie – zachwala pomysłodawca, robione są z tytanu i kompozytów.
Fot. www.exofin.pl
Mariusz Szymański, wraz z Tomaszem Krause („nasz główny motor technologiczny”) i Krzysztofem Papadisem założyli firmę o nazwie Exofin. Pierwsze egzemplarze składanych płetw powstawały w domowych warunkach. Udziałowcy poszukiwali producenta. Udało się. IGB Mazovia kupiła patent na produkcję i obecne egzemplarze wychodzące pod marką Exofin powstają w Mazovii.
Fot. www.exofin.pl
Następny krok to produkcja płetw do zastosowań cywilnych. Komu potrzebne są składane płetwy? Każdemu nurkowi, który wybiera się na wyprawę za granicą – mówi Mariusz Szymański. Upchanie tradycyjnych płetw do bagażu to zawsze kłopot. – Jest też ogrom zastosowań ratowniczych – dodaje Krzysztof Papadis. Rozmawiamy o tym w audycji, do odtworzenia poniżej.
Posłuchaj rozmowy:
Fot.www.exofin.pl