Leśna ścieżka na skraju lasu. Piaszczyste miejsce nagrzane słońcem, wygląda jak nieużytek. Na pierwszy rzut oka nic w nim ciekawego, a dla Kamili Chomicz to kawałek świata tętniący pszczelim życiem. Chodzi tam bardzo często, godzinami może przyglądać się pracy pszczół samotnic. Widać fascynację w oczach, gdy opowiada o tym jak wiosną, najpierw „wygryzają” się z ziemi, lub źdźbeł trawy, samczyki, potem dołączają do nich samiczki, dochodzi do kopulacji, po której samczyki giną. Panowie są już nie potrzebni na świecie, dalszą częścią pszczelego życia zajmuje się matka. Składa jaja w badylu jakiejś rośliny, lub buduje domek dla przyszłych dzieci w ziemi. Przynosi tam pokarm, żeby dziecko, które przyjdzie na świat, jako kolejne pokolenie miało co jeść na swój start życiowy. Po tej pracy matka ginie, a pszczele dzieci przychodzą w ciemnym domku na świat samotnie i tak jak ona, muszą się wygryźć lub wykopać żeby powtórzyć cykl.
To lepiarka wiosenna sfotografowana pod koniec marca przez Kamilę Chomicz. To było dokładnie 26 marca, Kamila napisała na seim profilu FB – Pierwszy raz w tym roku widziałam dzikie pszczoły samotnice: lepiarkę wiosenną, pszczolinkę zwyczajną i inne pszczolinki. Wiosną i latem z udziałem badaczy z Polski i Niemiec będę nagrywać krótki film NASZE DZIKIE PSZCZOŁY. Muszę, jeszcze ogarnąć kilka spraw organizacyjnych, tymczasem film „już się kręci”. Za pomoc w identyfikacji pszczół, dziękuje Justynie Kierat.
Kamila Chomicz na swoich 10 metrach pszczelego świata. Fot.W.Raszkiewicz
Włodzimierz Raszkiewicz