Wprowadzenie euro poskutkowało niezadowoleniem Litwinów z cen artykułów spożywczych, które zaczęły tam obowiązywać.
We wtorek rozpoczął się trzydniowy bojkot na Litwie. W ten sposób nasi sąsiedzi chcą sprzeciwić się podwyżkom cen w tamtejszych centrach handlowych. To powód dla zadowolenia dla polskich sklepikarzy. Litwini masowo przekraczają granice w poszukiwaniu sposobu na tańsze zakupy. Powodem podwyżek cen jest wprowadzenie w tym kraju waluty euro.
„EKSPERYMENT” Z EURO
Marek z Krzykowski z Rockfin wyjaśniał, że bojkot w Litwie to zjawisko, które powtarza się w całej Europie. – Jak euro było wprowadzane w Niemczech, to towary kosztujące jedną markę, zamiast kosztować 50 eurocentów, zostały wycenione na 1 euro. Pamiętajmy, że cały ten „eksperyment” z euro nie został dokończony. Ciągle obowiązują różne waluty. Założenie było takie, że euro będzie na całym kontynencie. Okazuje się, że dla wielu główną walutą wciąż jest dolar. Mówię tu przede wszystkim o Europie wschodniej. Już Niemcy i Słowacy do nas przyjeżdżali, żeby taniej robić zakupy. Teraz to się przesuwa na wschód i objęło Litwę. Być może i nas to dotknie. W tym momencie przejście Polski na euro spowodowałoby, że produkty będą w cenach, jak w na zachodzie Europy, a zarobki pozostałyby na aktualnych poziomach – komentował.
DROGI KALAFIOR
Symbolem bojkotu na Litwie okazał się kalafior. Jego cena osiągnęła 3,49 euro, a jeszcze dwa lata temu, gdy nie wprowadzono euro, kosztował około 3 litów (czyli mniej więcej 0,87 euro).
– Dla stabilizacji biznesu jest bardzo ważne, by posługiwać się jedną walutą. Zagrożenie wzrostu kosztów życia wynika z tego, że różnice pomiędzy zarobkami w Polsce a za granicą są ogromne. Przy stabilnym kursie euro do złotówki, to wprowadzenie nowej waluty mogłoby spowodować większą przewidywalność w prowadzeniu biznesu i zmniejszenie dotychczasowego ryzyka związanego z kursami – mówił Tomasz Weber z Fundacji Teatru Boto.
Posłuchaj audycji:
Wiktor Miliszewski