Posłowie chcą zmienić system opłat za egzaminy na prawo jazdy – bo według nich – ośrodkom wręcz opłaca się oblewać kandydatów. Sprawę komentowali goście audycji Ludzie i Pieniądze w Radiu Gdańsk.
Gośćmi Iwony Wysockiej byli Małgorzata Jasnoch, prezes Inkubatora Przedsiębiorczości Starter, Zbigniew Markowski, prezes OM Finance i Grzegorz Pellowski, mistrz cukiernictwa.
W najpopularniejszej kategorii egzaminów na prawo jazdy opłata za test teoretyczny wynosi 30 złotych, a za część praktyczną 140 złotych. Jak podaje Najwyższa Izba Kontroli, prawie 90 procent przychodów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego pochodzi z opłat egzaminacyjnych. Szykują się zmiany w opłatach za powtórkowy egzamin. Pieniądze z egzaminów trafiałyby to budżetu państwa.
Grzegorz Pellowski zwrócił uwagę, że temat opłat za egzaminy na prawo jazdy jest poruszany od lat. – Cały czas nikt nie zdołał wypracować mechanizmu rozwiązującego ten problem. Może teraz najwyższy czas usiąść i zobaczyć, jak na przykład funkcjonuje to w Niemczech. Wiemy przecież, jak te ośrodki pracują, mają tzw. swoje myki. Ten cały system trzeba uprościć.
– Ciekawi mnie, czy w innych krajach opłaty z egzaminów wpływają do budżetu państwa czy do ośrodków? – zastanawiała się Małgorzata Jasnoch.
– Każda centralizacja wpływów powoduje możliwość rozdzielania pieniędzy według danego klucza. Społeczeństwa z decentralizacją funkcjonują lepiej. To powinna być kompetencja samorządu. Propozycja, że ministerstwo będzie rozdzielać środki, od razu budzi moje wątpliwości – dodał Zbigniew Markowski.