Pojawiły się sugestie, że były kanclerz Niemiec, Gerhard Schröder, mógłby zostać jednym z dyrektorów w firmie Rosnieft (rosyjski państwowy koncern działający w branży petrochemicznej – przyp. red). O problemie na pograniczu biznesu i etyki w audycji Ludzie i pieniądze rozmawiał Artur Kiełbasiński z gośćmi: Wiolettą Kakowską- Mehring z serwisu Trójmiasto.pl, Piotrem Stareńczakiem z Portalu Morskiego i Krzysztofem Szymborskim, Prezesem BTC.
Jest to jeden z bardziej jaskrawych przypadków, kiedy tak znany polityk niemiecki pracuje dla firmy z kapitałem rosyjskim, lobbując na jej rzecz, co powinno budzić sprzeciw i obawę – mówił prowadzący.
– Niestety zaczynamy się uodparniać czy znieczulać na takie sytuacje, ale to nie powinno mieć miejsca. Powinno to być piętnowane i kontrolowane czy nie dochodzi do konfliktów interesów na drodze prawnej – stwierdził Piotr Stareńczak.
NAGANNY PRZYPADEK
Według Krzysztofa Szymborskiego to, że politycy pracują w biznesie, kiedy skończą karierą polityczną, jest normalne. Obawy budzi natomiast ten konkretny przypadek Schrödera. – Jak był kanclerzem, to również mógł działać na rzecz swojego przyszłego pracodawcy i to jest naganne. Należałoby dokładnie sprawdzić jego przeszłość. To dla nas jest groźne, ponieważ jesteśmy uzależnieni od rosyjskiego gazu – przyznał gość Radia Gdańsk.
TO ZDARZA SIĘ WSZĘDZIE
Innego zdania jest Wioletta Kakowska-Mehring, która uważa, że chodzi wyłącznie o relację niemiecko-rosyjską, dlatego jest do dla nas tak bardzo kontrowersyjne. – To jest taka relacja, która dla nas, dla Polaków, jest trudna do zrozumienia i krytycznie do niej podchodzimy. Takie przykłady przejścia z polityki do biznesu zdarzają się wszędzie – stwierdziła.
W audycji specjaliści rozmawiali także o projekcie North Stream II i możliwym wpływie wielu czynników na jego realizację.
mk