Nieużywane lotniska to problem nie tylko w Polsce. Władze niemieckiej Hesji rozważają możliwość zamknięcia lotniska Kassel-Calden, podobną sytuację ma lotnisko widmo Ciudad Real w Hiszpanii. – Europejczycy oszaleli na punkcie budowania niepotrzebnych lotnisk już kilka lat temu, kiedy Unia Europejska właściwie bez żadnych ograniczeń dawała pieniądze na ich budowę – podkreśla Piotr Ciechowicz.
Gośćmi Artura Kiełbasińskiego byli Piotr Ciechowicz, wiceprezes Agencji Rozwoju Pomorza i Mariusz Piotrowski, dziennikarz i publicysta z Fly4free zajmujący się tematyką lotniczą.
– Są przykłady z Niemiec, z Hiszpanii i z Polski, że wiele z tych lotnisk po prostu nie jest w stanie się utrzymać. W Polsce np. taką główną barierą jest bardzo szybki rozwój infrastruktury drogowej i kolejowej, dzięki której możemy dojechać na większe lotnisko, które ma znacznie lepszą ofertę. To są właśnie przykłady Łodzi, Bydgoszczy, Radomia, dla których nie ma większej nadziei. Lotnisko w Radomiu miało w zeszłym roku 24 miliony złotych straty, obsłużyło mniej niż 10 tysięcy pasażerów, czyli de facto do jednego pasażera dopłaca 2,5 tysiąca złotych – mówi Mariusz Piotrowski.
„MIAŁY BYĆ EMANACJĄ IMPERIALNYCH TENDENCJI”
Agencja Rozwoju Pomorza zajmuje się m.in. rozliczaniem dotacji europejskich, chociaż w nieco innym segmencie. Jej przedstawiciel Piotr Ciechowicz przekonuje, że w pierwszej fazie programowania europejskie pieniądze popsuły samorządowców. – Niektórzy żartowali, że stawaliśmy się zagłębiem aquaparków, parków technologicznych. Siedem, lub osiem lat temu każdy starosta miał takie imperialne marzenia. Faktycznie parę takich obiektów także w naszym województwie powstało, które miały być emanacją imperialnych, wielko-inwazyjnych tendencji. Czysty brak rozsądku – tłumaczy wiceprezes ARP.
hb