W internecie pojawił się film pokazujący, jak pracownica biega nago po korytarzu pełnym jej współpracowników. To forma zakładu – ponoć dostała za to od swojego przełożonego premię w wysokości 10 tysięcy złotych. Cała sytuacja rozegrała się w warszawskiej firmie, zajmującej się sprzedażą telefoniczną ryzykownych inwestycji finansowych. Głośną sprawę komentowali goście audycji Ludzie i Pieniądze – byli Natalia Bogdan, prezes Jobhouse, Zbigniew Markowski, prezes OM Finance i Stanisław Szultka, ekonomista.
– Myślę, że możemy sobie pozwolić na tyle, na ile pozwala nam nasza kultura organizacyjna. Bardzo zbulwersowałam się tą opowieścią, myślałam, że takie sytuacje mają miejsce tylko w kinie. Jeżeli inni pracownicy wyrażają na to zgodę, czują się w porządku, to jest zgodne z duchem firmy i taki jest klimat panujący w tej organizacji. Myślę, że powinniśmy to po prostu zostawić firmie i jej decyzjom – mówiła Natalia Bogdan.
„MENADŻER POWINIEN PODAĆ SIĘ DO DYMISJI”
– Jest jeszcze końcówka tej informacji, że ta dziewczyna nie wytrzymała presji i odeszła z pracy. Co by jednak oznaczało, że sama wyczuła, że granica została przekroczona. Oczywiście jestem przeciwny tego typu sytuacjom. Uważam, że do dymisji powinien się podać także menadżer, ponieważ testowanie moralności w takich sytuacjach jest co najmniej dwuznaczne, jeśli nie powiedzieć niemoralne – tłumaczył Zbigniew Markowski.
Prezes OM Finance mówił także, że duch korporacji sprzedażowej wymaga agresywnego podejścia do życia i biznesu. – Jako, że pracownicy są premiowani od sprzedaży, działalność takiej osoby zazwyczaj jest pozbawiona refleksji, gdzie możemy przekroczyć pewne granice wobec klienta, nadużyć sytuacji. To powinno być ostrzeżenie. Podejrzewam, że ta sama agresja musi być kierowana w stosunku do klientów – dodał.
POLSKA DOBRZE WYPADA NA TLE ZACHODU
– To nie przypadek, że w tego typu firmach to się dzieje. Jednak widać, że standardy w Polsce są przeciwne tego typu zachowaniom. Piętnowanie takich akcji i konsekwencje są szybciej wyciągane niż w krajach zachodnich. Także nastawienie opinii publicznej jest zupełnie inne – podkreślał Stanisław Szultka. Jako przykład ekonomista przytoczył podobną sytuację w firmie Google, a także kwestię molestowania w Wielkiej Brytanii w polityce.