H&M spala tony ubrań. Szwedzi są zbulwersowani. „Można te rzeczy rozdać potrzebującym”

Firma H&M niszczy dziesiątki ton ubrań, twierdząc, że są to rzeczy, które się nie sprzedały, złej jakości. Szwedzcy dziennikarze, którzy badali sprawę, nie zgadzają się z tą oceną. Twierdzą, że były to nowe ubrania, które nadawały się do sprzedaży. Sprawa zbulwersowała opinię publiczną.


– Prowadzisz działalność charytatywną, dlatego pytam, co myślisz, kiedy słyszysz, że tony dobrych ubrań w Szwecji i w Dni trafiają do elektrociepłowni jako odpady – pyta prowadzący Audycję Ludzie i pieniądze w Radiu Gdańsk Rafała Dadeja z Ambition Group.

„INFORMACJA SZOKUJE”

– Sprawa ma kilka wątków. Na pierwszy rzut oka, to informacja, która szokuje, szczególnie w kontekście tego, że wiele osób nie ma co na siebie włożyć. Można te ubrania rozdać. W Polsce jest to praktykowane, bo mamy sytuacje, w których np. Urząd Celny rozdaje zarekwirowaną odzież domom opieki czy przytułkom – odpowiada Rafał Dadej.

Przypomina, że koncern próbował się wytłumaczyć, przekazując informację, że odzież była spleśniała, miała w sobie za dużo chemikaliów.

SPALONO 19 TON UBRAŃ

Jak wynika ze śledztwa dziennikarskiego telewizji SVT, H&M spaliło w zeszłym roku ok. 19 ton ubrań. Odzież jest spalana w piecach elektrociepłowni miejskich na terenie całej Szwecji.

W studiu Radia Gdańsk o sprawie rozmawiali: Artur Kiełbasiński oraz goście Rafał Dadej – Ambition Group, Maciej Dobrzyniecki (BCC – organizacja pracodawców), Marek Lewandowski – „Solidarność”.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj