W 2017 roku terminale promowe w stolicy Finlandii obsłużyły rekordową liczbę ponad 12 mln podróżnych, a tym samym okazały się najbardziej uczęszczanym portem morskim w Europie. Z danych przedstawionych przez miasto wynika, że z blisko 12,3 mln pasażerów, którzy przeszli przez helsińskie terminale, aż 75 procent stanowili podróżujący na trasie Tallin – Helsinki. Czy wypływają z tego jakieś wnioski dla nas?
Na to pytanie próbowali znaleźć odpowiedź goście Artura Kiełbasińskiego – Piotr Stareńczak z portalmorski.pl, Krzysztof Szymborski, prezes BTC i Marek Świeczkowski, Klaster LTPP.
– Nasze linie promowe są znacznie dłuższe, nie są to rejsy po dwie godziny. Geografia raczej sprzyja tamtemu układowi Estonia – Finlandia. Poza tym bliskość kulturowa do pewnego stopnia też ma znaczenie. Ważną rolę myślę grały działania prywatnej firmy żeglugowej Tallink, która bardzo dynamicznie się rozwijała. Weszła dosyć wcześnie na giełdę, była ekspansywna do tego stopnia, że przejęła fińską filię. Ta ekspansywność i wspieranie rozwoju tych połączeń z Finlandią przez inwestycje, sprawiły, że Finowie i Viking Rice zaczęli tracić pozycję – podkreślał Piotr Stareńczak.
„DZIAŁA STYMULUJĄCO”
– Ja bardzo się cieszę, że przykład Finów i Estończyków może być dla nas kierunkiem rozwojowym. Chociaż połączenie to działa w odległości ok 80 km. W Trójmieście jest inna skala działalności. Ja patrzę przez pryzmat pewnych projektów, które prowadzimy jako Klaster Logistyczno-Transportowy. Mowa o promie, który miałby połączyć Trójmiasto z Helem. To połączenie turystyczne, pozbawione walorów ekonomicznych i międzynarodowych, ale myślę, że dla nas ważne. Taki przykład jak sukces połączenia pomiędzy Finlandią a Estonią działa stymulująco na nasze firmy i nasze władze samorządowe – mówił Marek Świeczkowski.
– Mnie się wydaje, że to jest inny model. To jest bardzo bliski związek gospodarczy i społeczny. Przecież my już nawet nie liczymy, ile ludzi jeździ pomiędzy Malme a Kopenhagą, ludzie jeżdżą po prostu do pracy. Tak samo jest pomiędzy Estonią a Helsinkami – wyjaśniał Krzysztof Szymborski.