Tour de Pologne nakręca miasta. Kraków płaci 800 tysięcy, Katowice 600 tysięcy złotych za to, że przez ich miasta przejedzie peleton. W mediach pojawia się mnóstwo informacji na temat tego wydarzenia, ale czy, mimo wszystko, wydawanie takiej ilości pieniędzy jest opłacalne?
Gośćmi Jacka Naliwajka w audycji Ludzie i Pieniądze byli Rafał Dadej Ambition Group, Fundacja Trzeba Marzyć i Marek Krzykowski AK Construction, menadżer, wykładowca SGH.
– Kraków płaci za to, że trasa biegnie przez teren miasta, co oznacza, że tam znajdują się linie startu lub mety, tam są odcinki lotne, jest start do różnych premii górskich. Oprócz tego, że Kraków płaci tak duże pieniądze, to też poszczególne gminy wydają mniejsze kwoty tylko po to, żeby umieścić tam linie premii górskiej czy lotnej, gdzie zbiera się bardzo dużo ludzi, fanów. Muszą oni przyjechać, wykupić noclegi, a są też tacy, którzy jadą za stawką Tour de Pologne cały czas i oni kupują jedzenie, korzystają z restauracji, więc muszą wydać pieniądze w tych gminach – mówi Rafał Dadej.
– W marketingu i reklamie, nie wolno patrzeć, że jak wyda się 100 zł, to trzeba zarobić 120 zł. W biznesie musimy patrzeć, że raz ma się zysk, a raz ma się straty. Tego typu inwestowanie pieniędzy ma jeszcze inny cel. Popatrzmy na siebie, jeździmy samochodami, pracujemy przy komputerach, siedzimy w fotelach, ile się ruszamy? Każda tego typu okazja, że można wyjść, przebrać się w ubranie sportowe, poruszać się, sprzyja nie tylko celom biznesowym. W tym wszystkim cel zdrowotny jest bardzo istotny zarówno dla miast, jak i całego państwa – dodaje Marek Krzykowski.