Według GUS przeciętne wynagrodzenie w Polsce wyraźnie wzrosło. W lipcu 2018 roku wynosiło 4825 złotych, co daje niemal 3,5 tys. złotych na rękę. Jednak większości Polaków daleko do takiej kwoty. Okazuje się, że 66 proc. społeczeństwa zarabia mniej.
Gośćmi Artura Kiełbasińskiego w audycji Ludzie i Pieniądze byli: Mikołaj Lipiński – Blackpartners oraz Marek Lewandowski – Solidarność. – Skoro większość ludzie zarabia mniej, to po co podawać średnie, które wypaczają rzeczywisty obraz tego, ile zarabiamy? – pytał prowadzący.
– Jakieś wskaźniki są nam potrzebne i nie można tak tego wyrzucać do kosza – mówił Lewandowski. – Średnia podawana przez GUS w dużej mierze nie pokazuje jednak rzeczywistości. Pokazuje się pewien wycinek, ale bada się go cyklicznie. W mikrobiznesie, w firmach do 9 pracowników GUS podaje dane co dwa lata, ale w dalszym ciągu ma to ogromne znaczenie. W dyskusji o płacy minimalnej zawsze pojawia się wskaźnik odniesienia do przeciętnego wynagrodzenia. Jednocześnie powoduje to również presję płacową w tych małych firmach u ludzi, którzy zarabiają znacząco mniej. Rekordowo rosną również wynagrodzenia, co pokazuje, że ma to ogromne znaczenie i należy o tym mówić – mówił Lewandowski.
– Presje płacowe w małych firmach są ogromne, a jednocześnie nie stać ich na podwyżki, o których słyszymy w mediach. Najczęściej są to całkowicie Polskie firmy, które nie mają wystarczającego zaplecza kapitałowego, a ich rentowność nie jest na tyle duża, żeby zagwarantować podwyżki. Zgadzam się jednak z przedmówcą. Należy podawać te dane, ale częściej badajmy te mikroprzedsiębiorstwa – mówił Lipiński.