Fregaty rakietowe typu Adelaide. Okręty są stare, ale w dobrej kondycji technicznej. Czy ich kupno wypełni dziurę czasową i w tym czasie pozwoli na budowanie własnych okrętów? Czy od razu budować własne statki, które będą odpowiadać swoją klasą australijskim fregatom?
– Projekt „adelajdy” obejmuje spektrum od 2 do 8 miliardów złotych. W budżecie podobno jest 800 mln złotych na modernizację Marynarki Wojennej. Jeśli są pieniądze, to moim zdaniem mamy jedną polską stocznię, która jest w stanie wybudować potrzebne jednostki – czy to ma być korweta, czy fregata, czy realizacja programu modernizacji sił zbrojnych dla marynarki wojennej 2012-2013 roku – mówił Władysław Jaszowski, publicysta.
– Były to trzy projekty. Pierwszy z nich, program Orka dotyczy budowy okrętów podwodnych – jest poza możliwościami polskich stoczni. Kolejne programy to Miecznik – budowa okrętów obrony wybrzeża i Czapla – okręty rozpoznania minowego. To wszystko jest do zrobienia przez Grupę Remontową – dodał.
– Polskie stocznie w ogóle nie zaznaczyły się w tej dyskusji. Jedyne, co wszyscy usłyszeli, to, że stocznie muszą się jeszcze wiele nauczyć. Kiedyś słyszeliśmy, że stocznie muszą wstać z kolan, bo były w ruinie, teraz muszą nabrać kompetencji. Zgadzam się z przedmówcą, że mamy stocznię, która mogłaby przeprowadzić taki projekt. Być może byłaby też partnerem do programu budowy okrętów podwodnych – wyjaśniła Wioletta Kakowska-Mehring z Trójmiasto.pl
– Nie znaczy to jednak, że stocznie państwowe miałyby zostać wyłączone z projektów. Mogą powstać konsorcja. Zastanawiam się, czy wydawanie 2 miliardów, w kontekście tego, że już 100 milionów poszło na stocznię szczecińską, ponad 200 na stocznię marynarki wojennej, to pieniądze wyrzucane w błoto. Pojawiły się szacunki, że 2 miliardy to cały program Czapla i połowa programu Miecznik – podsumowała.
Gośćmi Artura Kiełbasińskiego w audycji Ludzie i pieniądze byli Władysław Jaszowski, publicysta i Wioletta Kakowska-Mehring z Trójmiasto.pl