Brak rąk do pracy, kształcenie zawodowe, partnerstwo publiczno-prywatne, rozwój metropolii, połączenie Grupy Lotos z PKN Orlen – między innymi te kwestie zdominowały poniedziałkową gospodarczą debatę kandydatów na prezydenta Gdańska. Czy było w niej coś zaskakującego? Na ile różnili się kandydaci i czego w debacie zabrakło?
Gośćmi Iwony Wysockiej w audycji Ludzie i Pieniądze byli Zbigniew Canowiecki – prezydent Pracodawców Pomorza, Marek Lewandowski – rzecznik Solidarności i Wiesław Szajda – prezes Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw.
– Nic specjalnie wielkiego mnie nie zaskoczyło. Praktycznie wszyscy kandydaci zgodzili się z tym, że Gdańsk doskonale w ciągu ostatniej dekady się rozwijał, że zrealizował większość inwestycji, na które miasto czekało od dziesięcioleci. Różnice dopiero występowały w argumentach związanych z kreowaniem przyszłości. Jedni zwracali uwagę na konieczność kontynuowania działań inwestycyjnych. Inni uważają, że trzeba położyć nacisk na inwestycje drobniejsze, ns przykład na remonty ulic – mówił Zbigniew Canowiecki.
– Z przebiegu debaty właśnie to wynikało – pozycja Gdańska w Polsce jest bardzo wysoka. Możemy tylko dyskutować, na jakie inwestycje powinien być nacisk. Gdańsk zrobił bardzo wiele dla regionu i mieszkańców – dodał Wiesław Szajda.
– To rzeczy oczywiste, że Gdańsk bardzo dobrze się rozwija. Według mnie to zasługa samych przedsiębiorców i samego biznesu. Zasługa samorządu nie jest tu jakaś wybitna, ale też wspiera. Zabrakło mi tu większej troski dotyczącej przemysłu. To, co mamy w Gdańsku szczególnego i na wschodniej części Wybrzeża, to niezwykły potencjał przemysłowy, który w mojej ocenie jest bardzo zaniedbywany – podsumował Marek Lewandowski.