Pierwsze wbicie łopaty pod budowę przekopu Mierzei Wiślanej. „To bypass dla regionu”

Ma skrócić drogę z Zatoki Gdańskiej do Zalewu Wiślanego, ma nas uniezależnić od Rosji, pobudzić gospodarczo rejony nadzalewowe i port w Elblągu. We wtorek symboliczne pierwsze wbicie łopaty pod budowę przekopu Mierzei Wiślanej. Inwestycja cały czas wzbudza kontrowersje. Zwolennicy i przeciwnicy podzielili się niemal po połowie. A co o tym myślą goście audycji Ludzie i Pieniądze? Na temat przekopu rozmawiali: Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności oraz Tomasz Szymczak, szef Inkubatora Przedsiębiorczości Starter.

– To zależy jak na to spojrzeć. Bo dzisiaj mamy troszeczkę za mało danych, jeszcze nie ma podstawowej dokumentacji tej inwestycji poza jakimiś przewidywaniami, które możemy powtarzać w zależności od tego, kto je mówi – mówił Marek Lewandowski. – Dla mnie ten przekop to jest taki bypass, to jest możliwość, którą sobie dajemy dla rozwoju regionu, który w tej chwili jest gdzieś mocno schowany na peryferiach. Tu ważniejsze jest pytanie nie czy przekop jest dobrą inwestycją samą w sobie, ale czy Elbląg lub inne miejscowości wykorzystają tę szansę. Pytanie czy tak będzie i wpłynie to na ich rozwój czy nie – mówił.

– To jest jakieś znaczenie geopolityczne. To znaczy że Cieśninę Piławską będziemy przepływać w inny sposób. Oczywiście możemy się narazić na jakąś akcję odwetową Rosji, ale to by potwierdzało zasadność tej inwestycji. Po uniezależnieniu cerkwi ukraińskiej widać, że Rosja od spraw gospodarczych po inne natychmiast reaguje. Nie należy też, przy całym szacunku dla portu w Elblągu, którego głębokość kanału będzie miała nie więcej niż trochę ponad 4 metry (przypomnijmy, że Gdańsk ma 17 metrów, a Gdynia 16), rozbudzać zbędnych i przesadnych nadziei do tego, że port w Elblągu zbytnio urośnie. Natomiast zgadzam się z tym, że (…) ożywienie Elbląga, miasta bardzo ciekawego i trochę sennego w tej chwili oraz miast po drodze, ma sens.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj