Ponad 60 firm sektora morskiego, energetycznego, infrastruktury i finansów oraz organizacje pozarządowe chcą wprowadzić do 2030 roku jednostki zasilane paliwem przyjaznym dla środowiska. Czy porozumienie ekologiczne w branży żeglugowej jest szansą dla polskich stoczni?
Gośćmi Artura Kiełbasińskiego w audycji Ludzie i pieniądze byli prof. Marek Grzybowski, szef Klastra Morskiego i Piotr Frankowski, publicysta, prezes wydawnictwa Namiary.
– Bardzo dużo mówi się na temat ochrony środowiska, ale pamiętajmy o tym, że idą za tym duże inwestycje. Nikt nie chce sobie pozwolić na łatkę „truciciela morskiego”. Uważam, że w obszarze gospodarki morskiej jest większa świadomość niż w handlu detalicznym, gdzie mamy do czynienia z masowym wprowadzaniem plastiku, z psuciem żywności. Gospodarka morska rozumie, że można wprowadzić inne rozwiązania. Cena wprowadzenia promu ekologicznego i nieekologicznego jest taka sama. Ponadto, gdy budujemy port, budujemy już port ekologiczny z odzyskiwaniem zanieczyszczeń. Warto inwestować w ochronę środowiska, bo to się zwraca biznesowo – mówił Marek Grzybowski.
– To trend, który zaczyna dominować w gospodarce morskiej, w żegludze. Prym wiodą w tym głównie Skandynawowie, a to oddziałuje na nas, na cały Bałtyk. Tak naprawdę ekologiczne rozwiązania, które wprowadzają armatorzy, nie wynikają z tego, że oni chcą je wprowadzić. Jest to wymuszane przez kolejne regulacje i dyrektywy – dodał Piotr Frankowski.