„Sopot” nowym statkiem we flocie Polskiej Żeglugi Morskiej. Jest to masowiec o nośności 39 tys. ton. To nowy nabytek, zbudowany przez chińską stocznię. Czy jesteśmy skazani na kupowanie statków zza granicy zamiast produkcję w polskich stoczniach? Gośćmi Artura Kiełbasińskiego byli Piotr Stareńczak, publicysta portalmorski.pl oraz Wioletta Kakowska-Mehring, publicystka trojmiasto.pl.
– Konkurencja Polskiej Żeglugi Morskiej buduje w Chinach i niestety my też musimy budować w Chinach, żeby wytrzymać tę konkurencję – mówił Piotr Stareńczak. – Statek ze stoczni chińskiej to w dzisiejszych czasach nie jest nic nadzwyczajnego. Warto też dodać, że statek został zamówiony jeszcze w 2013 roku. Ale gdybyśmy zamawiali dzisiaj, też zamówilibyśmy z Chin. Nie można tego nazwać działaniem nierozsądnym. Obecnie w PŻM jest 58 masowców, 9 budowy japońskiej i 49 budowy chińskiej. Nie zostały już żadne budowy polskiej. Mamy różne kraje pochodzenia. Jeśli chodzi o promy, są to zarówno jednostki ze Szwecji, Norwegii czy Niemiec. Ale jeżeli chodzi o masowce, wszystkie pochodzą z Dalekiego Wschodu – zaznaczył.
– Uważam, że nie ma co wyważać otwartych drzwi – mówiła Wioletta Kakowska-Mehring. – Jeżeli chcemy być konkurencyjni na rynku żeglugowym, musimy też kupować tam, gdzie jest taniej. Jeśli chodzi o kontrakt z 2013 roku, trzeba dodać, że był renegocjowany w 2016, a więc warunki też się nieco zmieniły. Były lata, kiedy budowaliśmy masowce, samochodowce i inne duże statki, ale już dawno mówiło się, że nie jest to przyszłość europejskich, a tym bardziej polskich stoczni. Idziemy w stronę specjalizacji i musimy szukać nisz, co do jednostek mniej ważących, a stawiających na wyposażenie. To trend, w którym idzie cały świat – dodała.