Pandemia koronawirusa a funkcjonowanie stoczni i portów. „Trzeba szukać gdzieś dobrych stron, a nie liczyć, że to samo ruszy”

Do Gdańskiej Stoczni „Remontowej” wpłynął tajwański kontenerowiec, by poddać się pracom remontowym. Stocznia musi też dokończyć budowę nowej pogłębiarki. Czy informacje o nowych zleceniach pokazują, że pandemia nie ma wpływu na funkcjonowanie branży stoczniowej? A jak wygląda sytuacja w portach? O tym w audycji Ludzie i pieniądze Artur Kiełbasiński rozmawiał z Grzegorzem Landowskim z Gdańskiej Stoczni „Remontowej” i Wiolettą Kakowską-Mehring z Trójmiasto.pl.

– W marcu pojawiły się pierwsze zakłócenia na rynku, które przede wszystkim wpływają na sytuację armatorów, a stocznie są ich klientami i nie można powiedzieć, że nie ma to w ogóle przełożenia na sytuację stoczni. Armatorzy mają zaburzenia na rynku, flota kontenerowców jest nieczynna i nie wiadomo, co będzie dalej. Sytuacja jest trudna, ale stocznia nadal pracuje, choć musiała przeorganizować projekty, by dostosować się do sytuacji – mówił Grzegorz Landowski.

– Musimy mierzyć się z czymś, co trudno przewidzieć. Nie możemy uważać, że to, co się dzieje na świecie, nie dotknie naszych portów, choć wyniki poprawiają się. Jeżeli mówimy, że globalne obroty spadną w tym roku o 11 procent, trzeba szukać gdzieś dobrych stron, a nie liczyć, że to samo ruszy – dodała Wioletta Kakowska-Mehring.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj