Rynek nieruchomości stanął. Potencjalni nabywcy odkładają decyzje o kupnie mieszkania na później, ludzie, którzy tracą pracę, rezygnują z najmu, a banki zaostrzają kryteria udzielania kredytów. Nie wszystkich będzie stać na utrzymanie mieszkania i część nieruchomości trafi na rynek. Polski Instytut Ekonomiczny prognozuje, że w związku z pandemią, ceny mieszkań na polskim rynku mogą spaść po raz pierwszy od ośmiu lat. Zresztą już widać na rynku mieszkania tańsze o ponad 40 tys. zł. Jak pandemia wpłynie na rynek mieszkań?
O tym rozmawialiśmy w audycji Ludzie i Pieniądze. Gośćmi Iwony Wysockiej byli Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności oraz Grzegorz Pellowski, trójmiejski piekarz.
– Pozytyw tej sytuacji jest taki, że mieszkania staną się bardziej dostępne dla ludzi. Dla osób, które dysponują wolnymi środkami, to jest bardzo dobry moment na zakup nieruchomości – podkreślał Grzegorz Pellowski.
Z kolei rzecznik Solidarności zwrócił uwagę na zaostrzone kryteria przyznawania kredytów.
– Banki interesują się już nie tylko tym, czy mamy umowę o pracę i dochody, ale też tym, w jakiej branży pracujemy – mówił Marek Lewandowski.
Rzecznik „Solidarności” odniósł się także do sytuacji na rynku ropy, której efektem są rekordowo niskie ceny na stacjach benzynowych.
– W praktyce to jest groźna sytuacja. Są kraje jak Rosja, które w ogromnej części opierają swoje PKB na ropie. To są kraje, które są agresywne w swojej polityce. Jeżeli zapaść będzie się powiększała, one mogą być groźne w swoich decyzjach – zaznaczał.
– Magazyny ropy w Polsce i na świecie są pełne, więc sytuacja na dziś nie jest dobra. Z tego nie powinniśmy się cieszyć, bo to może być w przyszłości źródłem niebezpieczeństwa – dodawał Grzegorz Pellowski.