Ekonomiści alarmują, że trzeba angażować wszystkie możliwe środki, by ratować dochody, zwłaszcza najuboższych. Co można zrobić? Jak im pomóc? Na te pytania odpowiadali Marek Lewandowski, rzecznik „Solidarności” oraz Maciej Wośko, redaktor naczelny Gazety Bankowej.
– Miejsca pracy są kluczowe w czasie kryzysu – mówił Marek Lewandowski. – W pierwszej kolejności zwalniani są ci pracownicy z najmniejszymi kwalifikacjami, a więc najczęściej najubożsi. Ochrona miejsc pracy jest najlepszą drogą, aby ich ochronić. Pośrednio wspiera się też małe i średnie przedsiębiorstwa. One na rynku operują dla społeczeństwa, wykonują usługi, np. remontowe, kosmetyczne itd. Jeżeli społeczeństwo nie będzie w stanie kupować usług, np. przez utratę pracy, to przełoży się też na małe i średnie przedsiębiorstwa. Tarcza jest najbardziej spójnym, integralnym systemem wsparcia. Po to właśnie powstała – tłumaczył.
– Mam wrażenie, że w ciągu ostatnich tygodni naszym największym zmartwieniem była chyba wizyta u fryzjera czy w restauracji, więc chyba nie dociera do nas jeszcze, co nam grozi, co dzieje się w świecie ekonomicznym – komentował Maciej Wośko. – Konsekwencje zamrożenia gospodarki będą skutkowały ogromnymi problemami już niedługo. Tarcza antykryzysowa od początku była pomyślana tak, że warunkiem otrzymania pomocy było niezwalnianie. Kolejne elementy tarczy też są z tym związane. To jest szczególnie ważne, również w dłuższej perspektywie. Kolejną rzeczą są programy socjalne. Rząd zadeklarował, że one nie znikną, możemy spodziewać się, że to, co da się zrobić, zostanie wykonane. Musimy liczyć się z tym, że wszyscy odczujemy skutki tego, co wydarzy się w gospodarce. Obawiam się, że naszym zmartwieniem już niedługo nie będzie kwestia wizyty u fryzjera, a znacznie większe problemy.