Gospodarka powoli wraca do normy, ale nie w równomiernym stopniu. 30 czerwca skończył się pewien etap pomocowy dla polskich firm. Jedną z najpopularniejszych form pomocy była możliwość zawieszenia składek ZUS. Jedne branże mają się lepiej, a inne gorzej. Jak wyjść z tej sytuacji? Czy może wystarczy poczekać?
– „Nic nie robić i poczekać” to raczej amerykański system. W Polsce jest to nie do przyjęcia. System europejski bardziej troszczy się o pracowników. To, że mamy niewielki wzrost bezrobocia, jest zasługą programów pomocowych. Nikt jednak nie wiedział, jak długo będziemy walczyć z pewnymi sprawami. Największym problemem dla przedsiębiorców jest strach. Jeżeli mówimy o obawach, wszyscy próbują sobie z tym poradzić. Strach paraliżuje – pracodawców, pracowników i rząd – mówił Marek Krzykowski
– Są branże szczególnie wyczulone na sytuacje kryzysowe. W kwietniu nie otwierają się restauracje, wielkie centra gastronomiczne, hotele, gdzie pracuje kilkadziesiąt osób. Właściciele muszą płacić im pensje, bo to kadra zaufana. Dlatego bezcenne było zawieszenie ZUS-u. Rząd powinien pochylić się nad transportowcami. Mamy najlepszą flotę autobusów w Europie – one teraz stoją – dodał Wojciech Kodłubański.