Ekonomiści mówią, że z demografią nie wygramy i wiek emerytalny trzeba będzie podnieść. Jeśli miałoby się to odbyć, to kiedy i na jakich zasadach? Jeśli nie, to co w zamian, by ratować system emerytalny? O tym w audycji „Ludzie i pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała ze Zbigniewem Jareckim, prezesem Kaszubskiego Związku Pracodawców oraz Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności”.
– Podwyżka wieku emerytalnego nas czeka. „Solidarność” nigdy nie twierdziła, że wiek emerytalny powinien pozostać na tym poziomie, na którym jest. Przypomnę, że sprzeciwialiśmy się, żeby reformowanie systemu emerytalnego zaczynać od wieku. Wiek jest ostatnią rzeczą, jest wynikową wszystkich działań, które należy przeprowadzić w takich obszarach, jak demografia, prewencja wypadkowa, medycyna pracy i uszczelnienie systemu po stronie wpływów, bo polski system emerytalny chyba tylko na ironię nazywa się systemem powszechnym, bo zaledwie 52 proc. płaci w pełnej wysokości składki. To jest dramat, bo przez głupią reformę Donalda Tuska straciliśmy osiem lat na to, żeby nad systemem emerytalnym pracować. I sytuacja jest coraz gorsza. Jeżeli nie usprawnimy tych wszystkich obszarów, o których mówiłem, to możemy i do 100 lat wydłużać wiek emerytalny, a system i tak się zawali – powiedział Marek Lewandowski.
– Nie można wszystkiego zrzucać tylko na poprzedników. Przypomnę, że jednym z szybkich postulatów, które obecna ekipa rządząca wdrożyła, było ponowne obniżenie tego wieku. Czy musiała to robić? Obietnice wyborcze zostały spełnione, to fakt. Ale jakie to ma dalekosiężne skutki? Myślę, że temat wieku emerytalnego trzeba przedyskutować i pokazać jakiś proces, jak do tego dojść. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w których mamy niższy wiek przechodzenia na emeryturę – dodał Zbigniew Jarecki.