Wyceny giełdowe Tesli. Czy jest to bańka inwestycyjna, która w końcu pęknie?

Jeszcze dwa lata temu Tesla, firma Elona Muska, była oskarżana o oszustwo, nieczytelne przepływy finansowe i zbyt wolny rozwój biznesu. Dziś mamy do czynienia z gigantyczną kapitalizacją – niektórzy podają kwotę 540 miliardów dolarów. Tesla warta jest tyle, ile łącznie warte są Toyota, Volkswagen i General Motors. O tym w audycji „Ludzie i Pieniądze” rozmawiali Łukasz Olechnowicz z Dynaminds i Joanna Staniszewska z Youll. Program prowadził Artur Kiełbasiński.

– Giełda w głównej mierze bazuje na obietnicy przyszłości. Tesla notuje około 100 milionów dolarów zysku. Gdybyśmy poszli w stabilność utrzymania zysku, potrzebowalibyśmy 1000 lat, by tę wartość spłacić z dywidendy. Wierzę w to, że Tesla będzie rosła szybko, ale nie wierzę w to, że będzie warta 500 miliardów dolarów, gdy pójdziemy tradycyjną metodą wycen – zaznaczył Łukasz Olechnowicz. 

– O „nadwycenie” Tesli decyduje wiele czynników: psychologia, socjologia czy odreagowanie stresu, związane z sytuacją zdrowotną całego świata. W tych trudnych czasach chcemy wierzyć, mieć miejsce, w którym możemy ulokować nasze marzenia. Jeszcze niedawno Elon Musk był wyśmiewany za rysunki rakiet, a on te wizje konsekwentnie realizuje i to się robi poważne. Udało mu się wytworzyć odium wyjątkowości. Ważna jest też doskonała komunikacja projektów, która pobudza wyobraźnię – dodała Joanna Staniszewska.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj