W audycji „Ludzie i Pieniądze” tym razem krążyliśmy wokół tematów związanych z gospodarką morską, a konkretniej znakomitych, styczniowych wyników gdańskiego portu i zapowiedzi szefa MON o rozwijaniu programu „Miecznik”. W pierwszej części programu gościem Artura Kiełbasińskiego był Bogdan Ołdakowski, prezes Actia Forum. Następnie połączyliśmy się z Grzegorzem Landowskim, dyrektorem ds. komunikacji Remontowa Holding.
Patrzymy na statystyki portowe i zaczynamy od Gdańska, gdzie zaobserwowaliśmy 4,6 mln ton przeładunków w styczniu 2021 roku. To skok o prawie 9 proc.. Zajęliśmy również trzecie miejsce wśród portów na Bałtyku. Wraz z gościem audycji zastanawialiśmy się, czy to przypadek, czy zapowiedź trwałej tendencji.
– Widać, że porty rosyjskie charakteryzują się wahaniami. Szczególnie Port Primorsk, z którym nasz gdański walczy o podium. Niewątpliwie porty polskie w dłuższej perspektywie awansowały w rankingach. Wszystko będzie zależało w dużej mierze od tego, co będzie się działo w portach rosyjskich i polskich. Trudno przewidzieć, czy to trzecie miejsce to stała tendencja – wskazał Bogdan Ołdakowski.
Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział, że zanim zaczniemy budować okręty wojenne, będzie rozwijany program „Miecznik”. Zapytaliśmy dyrektora Remontowa Holding, jak wykorzystać tę szansę. Czy z punktu widzenia polskich stoczni to ważna i dobra deklaracja?
– To ważna, dobra i długo wyczekiwana deklaracja. Niesie ona ze sobą ogromną szansę dla polskiego przemysłu stoczniowego, przede wszystkim możliwość podtrzymania kompetencji w dziedzinie projektowania i budowy okrętów nawodnych, wojennych, a także nabycia nowych kompetencji w tym zakresie i dostosowania do najbardziej rozwiniętych przemysłów stoczniowych w Europie – wyjaśnił Grzegorz Landowski.
– Okręty podwodne są obecnie poza naszym zasięgiem, natomiast nawodne, klasy korwety czy, o czym mówił minister Błaszczak, fregaty rakietowej w ramach programu „Miecznik”, są możliwe do wykonania, zaprojektowania i zbudowania w ramach polskiego przemysłu okrętowego. Jedna kwestia to budowa samej platformy, wyposażonej jednostki pływającej, którą stosunkowo sprawnie można byłoby stworzyć i wyposażyć w najnowocześniejsze systemy nawigacyjne, łączności, dowodzenia, komunikacji. Największym wyzwaniem byłaby jednak kwestia systemów uzbrojenia i stworzenia układu kierowania uzbrojeniem i walką na takim okręcie. Jako grupa Remontowa Holding i w szerszym kontekście, także w polskim przemyśle okrętowym, mamy kompetencje, jeśli chodzi o taki system dowodzenia. Przypomnę, że obecnie w stoczni Remontowa Shipbuilding trwa budowa dwóch niszczycieli min klasy Kormoran II, a druga jednostka serii, czyli ORP Albatros niebawem, na wiosnę, ruszy w pierwsze próby morskie. Budowa samego okrętu jest w możliwościach polskich firm. Myślę, że są u nas i kompetencje, i ciągłość produkcji stoczniowej, w tym także ciągłość produkcji stoczniowej innych typów. Jest wiedza, jest infrastruktura, kadra inżynierska, potężne biuro projektowe – dodał.
Czy każdy kolejny statek z serii łatwiej jest zbudować? – Tak, budowa jednostek seryjnych przebiega zdecydowanie szybciej i sprawniej, niż budowa prototypu. Pod warunkiem, że nie nanosi się zmian, które skłaniają do przeprojektowań pewnych elementów. My, jako Remontowa Holding, mamy dobrze przećwiczoną budowę niszczycieli min w formule konsorcjum ze spółkami Polskiej Grupy Projektowej. Tam pracuje ponad 500 dostawców, w większości polskich, bo polonizacja tych okrętów przekracza 60 proc. Dobrze to opracowaliśmy i widzimy, że w tej formule to się sprawdza. Gdybyśmy mieli budować kolejne niszczyciele min, to byśmy tworzyli je jeszcze szybciej – zapewnił.