Tegorocznym uprawnionym opłaca się przejść na emeryturę, ponieważ ich świadczenia będą o pięć procent wyższe. Wynika to z tego, że przez pandemię skróciła się średnia długość życia Polaków. Czy należy spodziewać się masowych przejść osób uprawnionych na emeryturę? Jak ich zatrzymać? O tym Iwona Wysocka rozmawiała z Barbarą Rusowicz, konsultantką SAM Executive Search, i Adamem Protasiukiem, wiceprezesem Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza.
– Gospodarcza niepewność będzie raczej przeciwdziałała takiemu exodusowi. Tak długo, jak wynagrodzenie, które pracownik otrzymuje, a nie jest wypychany przez swojego pracodawcę, by zrobić miejsce komuś innemu, będzie wyższe od emerytury, która ma być nawet troszkę podwyższona, tak długo ludzie będą woleli pracować i mieć więcej pieniędzy niż mniej. Zwłaszcza jeżeli będą się czuli na siłach i praca daje im satysfakcję – powiedziała Barbara Rusowicz.
– Działa jeszcze jeden czynnik, że im dłuższy staż pracy, tym emerytura wypłacana jest wyższa. To powinno być determinantą, żeby jednak nie kierować się doraźną korzyścią, tylko patrzeć długofalowo. W związku z tym wydaje mi się, że to nie będzie miało znaczącego wpływu na odpływ osób w wieku emerytalnym z miejsc pracy – ocenił Adam Protasiuk.
– Nie są to dane formalne, bo w Polsce nie można pisać w ogłoszeniach wymogów co do wieku, natomiast nieformalnie otrzymuję takie informacje, żeby kandydat „miał nie więcej niż…”. I tu pada granica wieku kierownika, który poszukuje podwładnych do swojego działu. Inaczej wygląda sytuacja, gdy mówimy o niszowej specjalizacji. Wtedy są osoby, które nawet po sześćdziesiątce znalazły pracę – skomentowała Barbara Rusowicz.
– Z perspektywy pracodawcy kwestia wieku jest bardzo praktycznie traktowana. Problem jest trochę inny: staramy się naśladować mechanizmy funkcjonujące na zachodzie Europy, nie uwzględniając lokalnych uwarunkowań. A te uwarunkowania są takie, że jeżeli porównamy emeryta z Polski i tego z krajów starej Unii, to niestety stan zdrowia i gotowość do pracy są totalnie inne. Poprzez to, że my mamy ciągle źle funkcjonujący system zdrowia, czyli jesteśmy społeczeństwem geriatrycznie schorowanym, możliwości podejmowania pracy przez obywateli w tym samym wieku są zupełnie inne – dodał Adam Protasiuk.