Sytuacja na rynku pracy stabilizuje się, jednak pandemia wciąż wpływa na życiową równowagę pracowników. Z opublikowanego właśnie raportu wynika, że po przejściu na pracę zdalną częściej wykonuje się swoje obowiązki poza standardowym czasem pracy. Dlaczego tak się dzieje? O tym w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Natalią Bogdan, prezeską JobHouse, i Tomaszem Limonem, prezesem Pracodawców Pomorza.
– Podczas pracy zdalnej czy hybrydowej praca przeplata się z naszym życiem prywatnym. Więc pytanie: czy gdyby zsumować te wszystkie godziny faktycznej pracy, to rzeczywiście tych godzin byłoby więcej? Wydaje mi się, że praca w niestandardowych czy nadliczbowych godzinach wynika z tego, że w ciągu normalnego dnia robimy też inne rzeczy. To jest zupełnie normalne, że w czasie dnia np. kurier przywiezie nam paczkę, pies chce bardzo wyjść na dwór czy jest gdzieś moment, żeby zjeść obiad z rodziną, bo dzieci mają możliwość przerwy od nauki zdalnej. Więc takich przerywników w pracy w domu jest więcej. Później musimy to nadrabiać i np. wieczorem, gdy jest spokojniej, odpisać na e-maile czy oddzwonić na nieodebrane połączenia – powiedziała Natalia Bogdan.
– W ciągu ostatniego roku doszło do rewolucji. Praca zdalna wcześniej funkcjonowała, ale nie na taką skalę. Była ewolucja, a teraz jest rewolucja w zakładach pracy, szczególnie pod kątem dostosowania się do nowej rzeczywistości. To proces żmudny, długotrwały i trudny zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. Pracownicy w nowej rzeczywistości też muszą się dostosować, muszą aktywnie wykonywać swoje obowiązki, ale również poświęcić się codziennym obowiązkom domowym. Więc zrównoważenie życia zawodowego i domowego jest niezwykle skomplikowane. Zobaczymy, jak to będzie dalej. Co najmniej połowa firm zakłada, że po pandemii powrócimy do normalnego funkcjonowania. A pracownicy w 80 proc. oczekują, że jednak zostanie utrzymana praca hybrydowa, co mnie trochę dziwi, bo ludzie funkcjonują na zasadzie współpracy interpersonalnej – powiedział Tomasz Limon.