W czerwcu, jak podał Główny Urząd Statystyczny, odnotowane zostały wzrosty, zarówno wynagrodzeń, jak i poziomu zatrudnienia. Czy pozytywne dane, dotyczące rynku pracy, to stała tendencja? Między innymi na ten temat Olga Zielińska rozmawiała z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem prasowym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” oraz Grzegorzem Pellowskim, trójmiejskim piekarzem.
– To naturalna konsekwencja wzrostu gospodarczego. Nawet okres pandemii pokazał niezwykłą witalność naszej gospodarki – stwierdził Marek Lewandowski.
– Dzisiaj w gastronomii, do prostego zajęcia, trudno jest znaleźć pracownika za 20 złotych netto na godzinę. To pokazuje, jaki dokonał się skok wynagrodzeń. Płace bardzo mocno rosną, a głównym tego powodem jest walka o pracownika. Rynek został zdrenowany – powiedział Grzegorz Pellowski.
Zwrócił także uwagę na obecność i znaczenie pracowników zza wschodniej granicy. – Gdyby nie oni, bylibyśmy w bardzo trudnej sytuacji. Ratują nam życie. Mam ogromny szacunek dla Ukraińców i cieszę się, że chcą u nas pracować, ponieważ w gastronomii łatwo nie jest – dodał.
Z kolei Marek Lewandowski w kontekście wzrostu wynagrodzeń poruszył kwestię podnoszonej co roku płacy minimalnej. – To jest jedno z nielicznych narzędzi do podnoszenia wynagrodzeń, a one muszą w Polsce rosnąć – zaznaczył. – Bez tego nie przebijemy szklanego sufitu średniego rozwoju, ponieważ wszystko stanowi system naczyń połączonych – tłumaczył rzecznik „Solidarności”.
Rzecznik „Solidarności” nawiązał także do zdarzających się sporów zbiorowych. – W Polsce są marginesem. A tam, gdzie prowadzimy dialog, zarabiamy więcej i mamy lepsze warunki pracy. Chodzi o to, żeby pracodawcy mogli rosnąć, ponieważ razem z nimi i my będziemy silniejsi – podsumował.