Według różnych szacunków w Niemczech potrzebne jest nawet pół miliona pracowników. W związku z tym nasi zachodni sąsiedzi kuszą Polaków wysokimi pensjami. Jak zachęcić ich do pozostania w Polsce? Zastanawiali się nad tym goście Iwony Wysockiej: Barbara Rusowicz, konsultant SAM Executive Search, i Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Marek Lewandowski podkreślał, że problemy niemieckich pracodawców nie są niczym wyjątkowym. – Tę „dziurę” mamy wszyscy. W Polsce w samym handlu luka powiększa się coraz bardziej, w tej chwili mówi się nawet o dwustu tysiącach brakujących pracowników, a sieci tworzą kolejne punkty. Płacą coraz większe pieniądze, a mimo to braki są dojmujące. Mamy globalny brak pracowników na rynku, chociaż futuryści zapowiadali, że rozwój robotyki i sztucznej inteligencji spowoduje ubywanie miejsc pracy. Na razie dzieje się dokładnie odwrotnie – zauważał.
Z kolei Barbara Rusowicz nie spodziewa się masowego wyjazdu polskich pracowników za zachodnią granicę, chociaż prawdopodobnie skorzystają z takiej opcji. Jednak nawet gdyby taka sytuacja nastąpiła, nie musi ona oznaczać gospodarczej katastrofy.
– Pracowałam kiedyś na stanowisku dyrektora personalnego w dużym, kilkusetosobowym zakładzie produkcyjnym. Gdy Polska weszła do Unii, otworzyły się rynki, głównie irlandzki i brytyjski. Bardzo wiele osób wyjeżdżało i faktycznie utrudniło to trochę pracę z punktu widzenia firmy, bo na produkcji brakowało osób z wykształceniem mechanicznym. Trzeba było znaleźć jakieś rozwiązanie, jedne drzwi się zamknęły, więc trzeba było otworzyć drugie. Pamiętam, że przyjmowaliśmy wiele osób z wykształceniem niekierunkowym, sprawdzając, czy mają „smykałkę” techniczną i ucząc ich fachu. Zostali całkiem dobrymi operatorami maszyn skrawających z wykształceniem fryzjerskim, cukierniczym czy piekarniczym i pracują tam do dziś. Gospodarka zawsze znajdzie sposób na zapełnienie luki – podkreślała.