Markety przekształcają się w placówki pocztowe, by ominąć zakaz handlu w niedziele. „Należy szybko i sprawnie doprecyzować prawo”

Kolejne sieci zapowiadają uruchomienie wielkopowierzchniowych sklepów w niedziele albo już to robią. Zakaz handlu tego dnia staje się coraz bardziej iluzoryczny. Co można zrobić w tej sytuacji? Zastanawiali się nad tym goście Iwony Wysockiej w audycji „Ludzie i Pieniądze”: Roman Szczepan Kniter, prezes Trefl S.A. i Artur Kiełbasiński, redaktor naczelny „Dziennika Bałtyckiego”.

Artur Kiełbasiński wskazał, że bez żadnych wątpliwości ustawa, która wydawała się dość szczelna i precyzyjna, zaczęła „rozchodzić się w szwach”.

– Intencją ustawodawcy i inicjatorów było maksymalne ograniczenie handlu w niedziele poza oczywistymi wyjątkami. To rozwiązanie, że coś jest agencją lub placówką pocztową, jest nadużywane przez zbyt szerokie rozciągnięcie. Uważam, że ta interpretacja narusza prawo. Z drugiej strony, gdybyśmy głęboko weszli w szczegóły, możemy się zastanowić, czy to jest normalne, że w placówkach czy agencjach pocztowych sprzedaje się alkohol. Tak naprawdę mamy do czynienia z testowaniem, jak zachowają się służby państwa. Nie wchodząc w jakiś głęboki spór prawny, jestem przekonany, że tę ustawę należy uszczelnić. Należy uściślić, tak, żeby nie było wątpliwości, że pocztowa działalność musi być działalnością dominującą. Jeżeli ktoś przez 10-12 godzin handluje między innymi alkoholem i w tym czasie być może wyda jedną paczkę, to nie mamy do czynienia z żadną placówką pocztową. Moim zdaniem należy szybko i sprawnie doprecyzować prawo. Zresztą stosowny projekt już jest – mówił.

Z kolei Roman Szczepan Kniter wskazywał, że powinno się ponownie zastanowić nad sensem ustawy. – Osobiście uważam, że najpierw powinno się przeprowadzić bilans korzyści i ewentualnych założeń, które miały być spełnione, gdy ta ustawa była wprowadzana. Chyba warto byłoby pokusić się o to, żeby eksperci ją przeanalizowali. To, co się dzieje, jest realizacją hasła „Polak potrafi”, chociaż dzisiaj chyba można już powiedzieć, że potrafi i Francuz, i Niemiec. Każdy szuka realizacji. Jeśli zostały stworzone luki formalne, trudno się dziwić, że przedsiębiorcy szukają wypełnienia. Jeżeli konkurencja coś robi, oczywistym jest, że próbujemy za nią nadążyć. Apelowałbym raczej o dokonanie pełnego przeglądu. Prywatnie uważam, że należy podjąć decyzję albo o całkowitym zakazie handlu w niedzielę, albo jednak wrócić do uelastycznienia, żeby nie kombinowano, a przedsiębiorcy nie mieli dyskomfortu – podkreślał.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj