Rewolucja technologiczna, związana z troską o ekologię, może być szansą dla polskich stoczni. Tak uważają eksperci branży morskiej, goście Iwony Wysockiej w audycji „Ludzie i Pieniędzy” – prof. Marek Grzybowski, prezes Bałtyckiego Klastra Morskiego i Kosmicznego oraz Ireneusz Karaśkiewicz, dyrektor Forum Okrętowego.
– Musimy wchodzić w te nisze, gdzie jest zapotrzebowanie na produkcję i w których mamy silną pozycję. Taką mamy w produkcji jednostek specjalistycznych i specjalnych. Mamy dobre biura projektowe, stocznie i kooperantów. Wielu armatorów zamawia promy w Chinach, ale dlatego, że w całości je finansuje – zauważył prof. Marek Grzybowski. – Jeśli promy byłyby budowane w Polsce, byłyby droższe, ale jeśli byłyby to jednostki innowacyjne, to mogłyby być dotowane ze środków Unii Europejskiej. Mamy potencjał, by takie jednostki budować. W obszarze remontów też mamy doświadczenie – w przebudowie jednostek na przyjazne dla środowiska. Teraz wszystko ma być eko, więc nasz przemysł stoczniowy może funkcjonować w obszarze budowy jednostek innowacyjnych i dostosowania jednostek do pływania w warunkach wymaganych w regionie morza Bałtyckiego i Północnego – ocenił prof. Marek Grzybowski.
– Świat stoi u progu rewolucji technologicznej, związanej z dekarbonizacją. W ciągu najbliższych 20-30 lat świat żeglugi zmieni się radykalnie. Rewolucja będzie dotyczyła wnętrza statku, siłowni, gdzie będą wchodziły na początku napędy ograniczające emisję, a później – mam nadzieję – bezemisyjne. Tu Polska ma ogromną szansę. Rozwinęliśmy naszą specjalność – statki z napędem LNG. Na 44 promy dwustronne, które na świecie zostały zbudowane z napędem LNG, 15 powstało w Polsce, w stoczni Remontowa Shipbuilding. Będzie dużo pracy, jeśli chodzi o budowę nowych jednostek, jak i modyfikację tych, które już pływają. W tej chwili na świecie zarejestrowanych jest ok. 100 tys. jednostek pływających. Dużą część czeka jakaś modyfikacja ograniczająca emisję i tu szykują się duże żniwa dla stoczni remontowych i specjalizujących się w przebudowach – zapowiedział Ireneusz Karaśkiewicz.