Projekt zwiększenia podatku VAT na mięso i wyroby mięsne jest obecnie omawiany przez Komisję Europejską. W założeniu ma on zachęcić obywateli wszystkich krajów należących do Unii do zmiany nawyków żywieniowych i częstszego sięgania po warzywa i owoce zamiast mięsa. Taka zmiana miałaby ogromny wpływ na gospodarkę, także naszego kraju, który jest m.in. największym importerem drobiu w całej UE.
Założenia projektu przedstawionego przez unijnych eurodeputowanych są takie, aby mięso i jego wyroby zostały objęte podstawową stawką obowiązującą w danym kraju. Czyli w przypadku Polski ma to być 23 proc., podczas gdy dziś wynosi 5 proc. Taką zmianę proponują europosłowie z Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności. Jeśli ten pomysł wejdzie w życie, to czy zmieni nawyki żywieniowe, a jeśli tak, to na ile? Między innymi nad tym zastanawiali się goście Iwony Wysockiej a programie gospodarczym „Ludzie i Pieniądze”, którymi byli Adam Protasiuk, wiceprezes Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza, oraz Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.
– Te projekty i pomysły zgłaszane przez eurodeputowanych związane są z dużym dokumentem, który został ogłoszony przez Fransa Timmermansa, jakim jest „Fit for 55”. W tym dokumencie, poza pomysłami związanymi z transformacją energetyczną, pojawiają się też inne elementy, które miałyby doprowadzić do zielonego koloru na mapie Europy, czyli pełnej ekologii w naszym życiu. Już nie tylko jeśli chodzi o energię, z której korzystamy i samochodów elektrycznych. Są tam też pomysły, aby samochody zamienić na komunikację miejską czy w ogóle zakazać ruchu samochodowego w wielu miastach. Jednym z tych elementów jest też bardzo wyraźny sygnał dotyczący odejścia od sposobu żywienia, który znamy obecnie. Nie chodzi może o przejście od razu na wegetarianizm, ale na pewno częstsze wybieranie posiłków roślinnych, niż mięsnych. Produkcja mięsa powoduje skutki dla środowiska, np. w postaci zanieczyszczenia powietrza. To nie są nowe pomysły, słyszymy o nich od wielu lat. Ale w momencie, gdy staje się to realnym projektem dyskutowanym w Unii Europejskiej, to ja się zastanawiam, kiedy to szaleństwo się skończy. Gdzie jest ta granica, do której możemy powiedzieć, że chcemy żyć bardziej ekologicznie, chcemy sortować odpady, chcemy pozyskiwać energię ze źródeł odnawialnych. Bo tu już wkraczamy w trudną, bezpośrednią dziedzinę naszego życia, czyli żywienie. Mam nadzieję, że na projektach się skończy. Podwyższenie VAT-u na mięso i produkty mięsne miałoby potężny wpływ na gospodarkę. Zwłaszcza gospodarkę Polski, w której produkcja mięsa ma znaczny udział. Zastanawiam się, w którym momencie osiągniemy granice pewnego zielonego szaleństwa – argumentował Maciej Wośko,
– Obserwując trendy, z którymi dziś mamy do czynienia, ingerujące w nasze życie już nie tylko gospodarcze, ale też prywatne, granicy po prostu nie ma. I trzeba się liczyć z tym, że ta ingerencja będzie coraz większa. Niestety, jeśli mówimy o Zielonym Ładzie, czyli o kwestiach związanych z liczeniem śladu węglowego (bo tak naprawdę na tym się to opiera) to problem ten dotyczy bardzo szerokiej sfery gospodarczej. Kłopot, który my jako przedsiębiorcy mamy dziś, to kwestia kompetencji i możliwości liczenia tego śladu węglowego. Nasz poziom ucyfrowienia gospodarki jest na naprawdę niskim poziomie. W związku z tym dane potrzebne do kalkulacji są bardzo ograniczone i mamy bardzo duży problem, żeby ten ślad węglowy liczyć, a tego domaga się od nas Komisja Europejska. Natomiast jeśli chodzi o kwestię dotyczącą pomysłu opodatkowania mięsa, to wydaje mi się, że siła lobbingowa różnych organizacji w Unii Europejskiej jest na tyle silna, że będzie to bardzo trudne do przeforsowania. Natomiast trzeba na to patrzeć jak na trend, z którym de facto mamy do czynienia – mówił z kolei Adam Protasiuk.
W audycji dyskutowano także, jak taka zmiana podatku wpłynęłaby na producentów mięsa i wędlin oraz cały związany z tym rynek pracy. Goście wskazywali, że z pewnością skutkowałoby to zauważalnym wzrostem cen. Prowadząca i goście zastanawiali się ponadto, dlaczego na polskim rynku pracy ubywa Ukraińców i co możemy zrobić, żeby zatrzymać tę grupę pracowników.