Gdy kraje europejskie przygotowują się na przerwy w dostawach prądu, na terenie gdyńskiej stoczni Crist powstała mikrosiłownia, która do produkcji prądu wykorzystuje ciepło odpadowe. Dzięki temu stocznia może częściowo sama wytwarzać swój prąd. Jaka jest szansa, że więcej firm pójdzie tym tropem i postanowi zainstalować u siebie tego typu mikroelektrowni?
Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z prof. Markiem Grzybowskim, prezesem Bałtyckiego Klastra Morskiego i Kosmicznego oraz Mateuszem Kowalewskim, prezesem portalu gospodarkamorska.pl.
– To wpisuje się w działalność HUB-ów. My stworzyliśmy HUB GreenTech, w którym chcemy oferować kompleksowe rozwiązania, związane z energetyką zieloną. To połączenie tego, co zrobiła firma Marani z fotowoltaiką, elektrownią wiatrową, technologią bio oraz zasilaniem wodorowym. Crist jest koordynatorem HUB-u produkcji statków zeroemisyjnych. To pierwszy krok, żebyśmy oferowali kompleksową usługę zasilania statków zarówno na lądzie, jak i wykorzystania napędów zeroemisyjnych w trakcie pływania statków – mówił prof. Marek Grzybowski.
– Projekt realizowany w stoczni Crist jest innowacyjny. W dobie dominacji instalacji fotowoltaicznych to nowy trop, jeśli chodzi o rozwiązania dla przemysłu. To właściwa droga, bo w procesach produkcyjnych można znaleźć wiele potencjalnych resztkowych źródeł energii. To rozwiązanie w doskonały sposób wykorzystuje pozostałości procesów przemysłowych i świetnie zagospodarowuje energię. Bardzo kibicowałem temu projektowi i liczę na więcej takich instalacji w polskich firmach – komentował Mateusz Kowalewski.
ua