Pandemia COVID-19 zwiększyła nierówności społeczne. Według raportu Paris School of Economy, w naszym kraju majątek zgromadzony przez biedniejszą połowę społeczeństwa ma wartość… ujemną. Długi tych ludzi są większe niż nieruchomości i ruchomości, które posiadają. Na ile to niebezpieczna sytuacja i co to mówi o sytuacji ekonomicznej w Polsce? Nad tym zastanawiali się goście Iwony Wysockiej w audycji „Ludzie i Pieniądze” – Marek Lewandowski, rzecznik „Solidarności” i Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.
– To nie jest taki zły raport. To typowe zachowanie społeczeństwa na dorobku przy dynamicznie rozwijającej się gospodarce, gdy ambicje i możliwości są coraz większe, a mamy kilkudziesięcioletnią zapaść po komunizmie, jeżeli chodzi np. o budowanie majątków poszczególnych rodzin. Bardzo często ta ujemna wartość majątku bierze się stąd, że np. nieruchomości kupowane są na kredyty, co – szczególnie w przypadku kredytów walutowych, ale również w przypadku złotowych, w których zmienia się stopa procentowa, a ostatnio warunki ich spłaty znacznie się pogorszyły – sprawia, że wartość zadłużenia przekracza wartość nieruchomości, którą te kredyty finansowały. Z jednej strony to pokazuje, że przy dynamicznie rozwijającej się gospodarce chcemy więcej i zaczynamy się bardziej dynamicznie dorabiać, niestety na kredyt, a z drugiej pokazuje, że wartości kredytów z dnia na dzień mogą spowodować, że coś, co wcześniej było więcej warte, jest warte mniej. Po podniesieniu stóp procentowych nagle wartość tego kredytu staje się dużo wyższa. W sytuacji każdego z nas niewiele się zmieniło, poza wyższymi ratami, ale globalnie powoduje to, że majątek staje się ujemny. Gdyby stopy się poprawiły, mogłoby się okazać, że procent ujemnego majątku znacznie zmniejszyłby się z dnia na dzień – zauważył Marek Lewandowski.
– Już dawno temu mówiliśmy o tym, że kryzysy mają to do siebie, że bogatsi stają się jeszcze bogatsi, a biedniejsi – jeszcze biedniejsi. Raport potwierdza to w ujęciu globalnym. Wchodząc na nasze podwórko, trzeba sobie jasno powiedzieć – nie dorobiliśmy się w Polsce klasycznej klasy średniej, budowanej przez pokolenia na sukcesji majątku. Pierwsze pokolenie się dorabia, zdobywa majątek, a ten, przekazywany z pokolenia na pokolenie, jest stabilnym elementem codziennego funkcjonowania klasy średniej w rozwiniętych gospodarkach. W Polsce cały czas próbujemy nadgonić, pomóc tym najmniej zarabiającym. To kilkadziesiąt lat, które straciliśmy, w budowaniu poziomu majętności społeczeństwa. Cały czas gonimy ten majątek, zadłużamy się, a oszczędności wciąż brakuje. Wierzę, że kolejne pokolenie to będą osoby, które na tym kapitale zbudowanym przez rodziców będą mogły też stworzyć tę stabilną klasę średnią – zaznaczył Maciej Wośko.
mrud